FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 RPG "Pobyt w ZŁOTEJ PODKOWIE" Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Pilar
Administrator



Dołączył: 23 Paź 2005
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Radomsko

PostWysłany: Wto 14:17, 01 Lis 2005 Powrót do góry

-Ładnie wyglądają - Pilar razem z Napką i Kejsi oglądały konie na pastwisku.
-Tak a szczególnie mój Hefalump! On jest najładniejszy, najcudowniejszy i wogule naj naj naj!
-Tak, tak Napciu wiemy...BOSKI! - Kejsi przedrzeźniając Napkę wymieniała wszystkie zalety Hefalumpa. - I ma śliczną maść, I miękkie chody, och a jak on wysoko skacze...
-Słuchajcie apropo skakania... - Pilar zrobiła zaniepokojoną minę. - Kejsi... Co twój Dudek robi?
-A on się tak tylko bawi! Poskacze sobie w miejscu i mu przejdzie.Nikt nigdy nie mówił, że ten koń jest normalny.
-A któżby śmiał, Dudek i normalność ... phi! - Powiedziała Napa, podniosła się z ziemi i wolnym krokiem ruszyła na pastwisko. Trzeba je sprowadzić dziewczyny zaraz przyjdą i w teren jedziemy!
------------------------------
To było słoneczne, jesienne popołudnie. Ubrane konie stały w boksach, dziewczyny robiły ostatnie przygotowania do jazdy.
-Wiiiiiiiidziałyście mój toczek?! - Zdesperowana Fanfalonla biegała w tą i spowrotem po całej stajni. - Prooooszę pomocy!
-Eeee...Fanfa...Nie obrazisz się? - Pilar zrobiła minę smutnego szczeniaka-Bo wiesz... dzisiaj rano...Nie mogłyśmy z Kejsi znaleźć miarki do owsa i...
-CO?! Pilar przygotuj się, ze ja cię kiedyś żywcem pogrzebię! - Fanfalonka pobiegła do paszarni.
-To jak laski? Wsiadamy? - Palo była bardzo podekscytowana. W końcu to ona dzisiaj miała prowadzić zastęp w terenie. - Zobaczycie ale będzie jazda!
-Wsiadamy! - krzynkęło kilka dziewczyn, słychać było dźwięk odwijanych strzemion, tętęt końskich kopyt wyprowadzanych ze stajni i w końcu klapnięcię tyłków o siodła.
Trzeba było przyznać, ze Palo potrafiła zorganizować cudowny teren. Śliczne leśne dróżki na stepo-kłusa, piękne polany na szaleńcze.. Oczywiście Boston i Hefalump jak zwykle nabrali ochoty do wyścigu co skończyło się upadkiem ich jeźdźców bo konie nagle zdecydowały, że zamiast wyścigów wolą rodeo.
-Tak to jest z tymi ogrami, ałc! - Mówiła Napa masując sobie tylnią część ciała.
-Buahahahahahaa! - Rescue na swojej Kamusi trzęsła się ze śmiechu - Boston, Hefalum jesteście bossy! - ŁUP! Kamusia postanowiła wziąść przykład z kolegów i też pociągnęła Sylwii ostro z zadu. -Ała! Kamka!
-A to miał być spokojny teren... - Palo z współczuciem w głosie spojrzała na nas z konia - Czasem to ja was kompletnie nie rozumiem...Wsiadajcie jedziemy dalej!
Dotarliśmy do sporego jeziorka gdzie Palo zorganizowała nam pławienie. Trzeba było zdjąć siodła co leniuch Kejsi robiła z pewnym oporem. W końcu jednak każdy beztrosko pluskał się w wodzie ze swoim koniem.
------------------------------
Mokre i szczęśliwe dziewczyny wróciły do stajni. Od pana Radka - właściciela stajni dostały 4- osobowe pokoje do których udały się zaraz po kolacji. Ich walizki już tam czekały.
-Może jutro po porannej jeździe znów wybierzzemy się na krótki terenik?-Powiedziała Napka z nadzieją w głosie. -Hm, dziewczyny?
-phi! Ale jutro to już napewno my wygramy - Pilar mówiąc o sobie i Bostonie miała bardzo pewny głos.
-NIE! - krzyknęły razem Hucułka i Mrs. xS - Wy jutro zostajecie!
-Taaaaaak? - Napka z diabelskim błyskiem w oku spojrzała na dziewczyny- Pilar, to my im pokażemy. Nas się nie zostawia Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Palo
.::Amator::.



Dołączył: 30 Paź 2005
Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Poznań

PostWysłany: Wto 18:03, 01 Lis 2005 Powrót do góry

-Dzieeewczynki!!!!*czkawka*Obiad!! Krzyknął pan Radek-właściel stajni
-Już idziemy!-równie głośno krzykneła Pilar
Na obiad była kasza z mięsem, amazonki nie przepadały za tym daniem, Rescue zaczeła wojne na jedzenie.Gdy juz wszystkie były usmarane kaszą, Pilar trafiała na następną ofiare, ale mięsko jej "zeszło"(xD)bo Napka trąciła ją w łokieć,i wleciało na pana Radka.
-Która, no która była *czkawka*taka mądra!
-Jaaaa-bąkneły jednoczesnie Pilar i Napka...
-No więc powiem to ze spokojem,*czkawka* niech to się nie powtórzy bo teraz na bluzce mam piekną*czkawka* plame !!!!Jasne?
-Taaak-powiedział chórek

Hucułka zeszła z Palo, do stajni, by dać koniom jeść-bo dziś mają dyżur.
-Tee nerwowy coś jest nie?-powiedziała Hucułka
-Nachlał się-roześmiała się Palo
Hucułka i Palo zaczeły naśladować pana Radka ale usłyszały kroki, także natychmiast się uspokoiły.Udawały bardzo zainteresowane swoją pracą.
-No więc przyślij mi tutaj*czkawka* Hucułko,Pilar i Napke*ataki czkawki*
Pilar i Napka strasznie się ociągały.Gdy już doszły do Radka, ten znowu dostał ataku czkawki zarazem złości.Kazał im sprzątać gnój koni...
Te dostały shizy, i zaczeły się rzucać kupkami.Potem dołączyły następne osoby aż wreszcie Pilar trafiła na taczke z gównami na niej siedziałą Hucułka i Mrs.Xs. A Napka pchała taczke....
-No dobra zadanie wykonane-trącila Napka Mrs.Xs-idziemy spaaać
-No jasssne-ziewneła Domina-idziemy
Wszyscy wylądowali na swoich wyrach...
Nagle Rescue obudziło rżenie Hazimy.Ta wyjrzała przez okno i zobaczyła biegającą Hazime po całym terenie stajni.
-Piiiilaaaaaarrrr!!!!-wołała Rescue-Pilar! no chodź już wreszcie!-Zobacz co Twoja kobyła narozrabiała, chodźmy ją łapać.
Na wpół żywa Napka zjechała po schodach za nią biegła nieprzytomna Palo i Mrs.Xs.Domina cały czas spała...
Już prawie złapały Hazime gdy rozbiegł się strzał.
Hazima staneła dęba i przewróciła Hucułke.
Pilar nareszcie złapała Hazime i odprowadziła do boksu.Palo, Napka, Rescue i Mrs.Xs, pomagali wstać biednej Hucułce
-Ala...nic mi nie jest, możecie mnie puścić.Kur* ała...
_____________
Zmułą -________- jak co usunąć
I.Kto wypuścił Hazime
II.Kto zaczął szczelać
III.Co stało się Hucułce

Nie bić błagam xDD kurde jakie krótkie, jak nikt nie napisze to ja dopisze Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Napka
Administrator



Dołączył: 23 Paź 2005
Posty: 1565
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Wto 18:50, 01 Lis 2005 Powrót do góry

-Ciekawe, kto to strzelił- syknęła zza zaciśniętych zębów Rescue i z troską patrząc na Hucułkę opierającą się o Palo i Mrs.XS.
Pilar uspokajała Hazimę a Napa stanęła przed boksem Hefalumpa i oświadczyła że dopóki nie znajdzie się sprawca ona nie odstąpi swojego ogiera na krok. Palo poszła z Hucułką do domu zawołać gospodarzy a tymczasem wszystkie usiadły skulone na sianie. Pilar jeszcze chwilę sprawdzała czy Hazi nie nabawiła sie żadnych obrażeń i wróciła do ,,kółeczka".
-Jak myślicie, kto mógł wypuścić Hazi?- zapytała.
Milczenie osiadło nad nimi niczym smog. Rescue zagryzała wargi, Pilar miała okropnie wystarszone oczy, Napa cały czas z niepokojem spoglądała w stronę boksu Hefcia, Mrs.XS wyginała sobie palce a Kejsi odebrało mowę.
-A, no przecież!-Pilarka klepnęła się w czoło i roześmiała-przecież tu są drzwi na zasuwkę, nie na kłódkę, a takie ona potrafi otwierać sobie sama!
-Teraz tylko pozostaje pytanie-kto strzelał i w jakim celu?-skrzywiła się Mr.XS.
-Może...Radek?-podsunęła Napka.
-Nie, ja go znam, on nie mógłby...-Rescue nie dokończyła zdania, kiedy do stajni wpadła pani Maria.
-Ma któraś numer do rodziców Kaśki?!-krzyknęła, aż wszystkie skuliły się w sobie.
-Słu..słucham? Coś jej jest?-wyjąkała Kejsi.
-Coś dziwnego z nią się dzieje,chyba musimy jechać na pogotowie-odpowiedziała.
Popatrzyły po sobie. Przecież Hucułka mówiłą że nic jej nie jest! Mrs.XS szybko dała spisać numer do rodziców Hucułki i wbiegły do domu(Napka chwilę się ocągała patrząc na Hefalumpa ale w końcu pobiegła za innymi).
Hucułka leżała na kanapie, zwinięta, skulona i bardzo nieszczęśliwa. Jak jeden mąż rzuciły się ją przytulać i zapewniać że będzie dobrze, ale Rescue która zamierzała zostać lekarzem zarządziła że musi być spokój i cisza, więc usiadły tylko na podłodze i duchem starały się być z Kaśką. Kiedy pani Maria wsadziła Hucułkę do samochodu i odjechały(uprzednio gospodyni musiała zapewnić że gdy tylko coś się okaże zadzwoni)i usiadły nad telefonem. Nikt się nie odzywał, było słychać tylko i wyłącznie ciszę. W końcu, po pół godziny zadzwonił, odebrała Palo.
-Kasi nic się nie stało, koń kopnął jąw brzuch i ma wielki obrzęk, ale to nic poważnego...
Dziewczyny podskoczyły z radości. Jak to dobrze, jak dobrze... Nagle Palo zrobiła się blada jak duch.
-A...a gdzie pan Radek?!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Palo
.::Amator::.



Dołączył: 30 Paź 2005
Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Poznań

PostWysłany: Śro 18:45, 02 Lis 2005 Powrót do góry

-Eeee....ostatnio widziałam go w wc-powiedziała nieśmiało Kejsi
-No to na co ty czekasz?-Odpowiedziała Domina-smigaj zobaczyć czy żyjesz
-Ale sama nie pójde, Rescue...kobieto chodź ze mną
-Ok
Dziewczyny poleciały szybko do góry budynku.Nie śmiało weszły do męskiego wc.Napoczątku zapukały.Nikt nie odpowiadał,
.....sprawnie otworzyła drwwi iiiiiiiii... Zastały pana Radka na klozecie z gazetą , na brzuchu, i z piwem "Lech" w ręce.
-Okey, żyje zmykamy z tąd-odparła .... i pociągneła za sobą Rescue

-Jest?-niecierpliwiła się Napka
-Jest-Powiedziała Kejsi
-ii???-ciągneła Napka
-eee....no nic.Zalał się.Musi wytrzeźwieć
-Wiecie, jakiś on jest podejrzany-stwierdziła Pilar
-A mi się wydaje że to nie on- odparła Kejsi -ktoś inny
-Mniejsza, trzeba konie wypuścić na padok...-bąkneła Palo

Wszystkie konie trafiły na pastwisku.Ogiery na swoje osobne, klacze i wałachy na drugim.
Konie delikatnie muskał wiatr i ocieplało je słońce.Konie dziko galopowały, amazonki zamyślały się...
Ale znowu te huki.Ta strzelba.
Teraz były pewne... to napewno nie Radek
-Tak czy owak, no to kto to jest ? Przecież to coś jest wystrzeliwane z bliskiej odlęgłości, a my nikgo nie widzimy-rozglądała się Palo po terenie
-No rzeczywiście-odparla zamyślona nad tą sprawą Pilar-no to kto?
-Może...Może..., Nie no dopóki Radek nie wytrzeźwieje nici...
-Dobra nie główmy się tak, muszę zrobić coś z zasuwkami Hazi na boksie-jeszcze znowu mi zwieje
Dziewczyny zastały Pilar z taśmą klejącą, paroma gwoźdzmi i z młotkiem
-eee Pilar, co ty kombinujesz-spytała się Kejsi
-No wiecie tu czeba dołozyć takie coś, ale bez tekiego czegość, ale napoczątku jeszcze trzeba obliczyć i....
-Dobra, dobra, nie musisz kończyć-przerwała Napa-a z co z boksem Bostona?Chyba hmm nie starczy Ci gwoździ
-Kurde...wiedziałam że oczymś zapomniałam-która godzina?
-18:23, odpowiedziała Rescue-sklepy zamknięte
-Boston napewno zwieje...a mi już pomysłów brak-powiedziała zmartwiona Pilar
-Zresztą inne wierzchowce też mogą uciec
-No to pozostaje nam robić nocne dyżury w stajni.Po dwie osoby.Co wy na to ??-zapytała się Kejsi
-O ile Palo nie zaczne bać się cieeeemnoości-powiedziały żartobliwie Pilar i Napka
-hahaha-powiedziała ironicznie Palo
-No ale pamiętasz kiedy...
-Cicho ! -krzykneła nie przypominaj mi tego
-No więc wyznaczamy.Idziemy spać o godzinie..ee o której my chodzimy spać?-Spytała Domina
-Ooo...eee 23:00 coś koło tego
-Ja moge być pierwsza-powiedziała Mrs. XS-razem z...z Dominą
-ok
-Macie dyżur dwie godziny...-powiedziała Napka
-Potem od godziny 1:00-3:00 będzieee...yyy...Pilar i Napka...
-Tee i tak ja nie zasne...Moge być przez cztery godziny.Cierpie na bezsenność.
-No dobra to od godziny 1:00-3:00 jest Pilar, Napka, i Palo
-ok
-a od godziny 3:00-5:00 jest Palo i Kejsi.Prawda?-Bąkneła Mrs.xS
-Tak-stwierdziła Domina
-A Rescue będzie z ...?-zapytała się z Palo...
-Nie ma Hucułki-powiedziała smutno Rescue
-Z Koniarką-powiedziała Domina
-A właśnie gdzie ona jest?-spytała sie Pilar
-Od obiadu jej nie widziałam-powiedziała Napka
-O cholera...
-Sprawdze w jej pokoju...-Mrs.xs
Dziewczyna w ekspersowym tempie znalazła się w pokoju Koniarki i równie szybko z niego wyszłą
-ŚŚŚŚpiii jak zabita!!!-zaczeła się śmiać Mrs.xs
-A nam starcha zapędziła-Śmiała się Domina.
Popołudnie szybko zleciały i już dziewczęta zaczeły kłaść się spać, a dwóch "ochraniarzy koni"zostało na straży.
-Śpisz? spytała Domina
-Nie-powiedziała ziewnie Mrs.Xs poczym zasneła.Ale obudziła się od plaskacza Dominy.
Ich warta skończyła się.Teraz Pilar,Napka i Palo.Dziewczyny uwzieły się na Palo, strasząc ją strasznymi historyjkami, nagłymi znikaniami ich i tym podobne.
-Zostawcie mnie już, albo zaczne się drzec w niebogłosy-zaśmiała się Palo
-Dobra już dobra-odparła zaśmiana do łez Napka.

-Widzicie to co ja?Jakieś ognisko-krzykneła Pilar-kogo rozpoznajecie
-Radzia-odpowiedziała dumnie Napka-Tam jest Radek!
-No dobra, nasze dyżyrowanie skończyło się-Kejsi zobaczy co to.A teraz lulu.Palo zostajesz tu
-Dobranoc Palo-powiedziała ziewnie Pilar
-Dobranoc Palo-powiedziała Napka
-Dobranoc Pilar i Napka-Palo

-Palo, Palo jesteś tam?-pytała się Kejsi
-Jestem
-no bo wiesz ja ciemnośc widze
-hehe, widzisz tamte ognisko ?
-ooo...taaaa, zaraz zaraz tam jest Radek
-no, wiesz zobaczyła byś może co oni robią?-powiedziała zachęcająco Palo
-No jassne-powiedziała Kejsi i rzuciła się w kierunku ogniska
Przedzierała się niczym kot.Już była pare metrów od ogniska.Musiała się czołgać wśród traw. Nagle strasznie zaczeła ją boleć ręka-przeczołgała się przez szkło, ręka jej krwawi.
Pisneła z bółu."Pijaczki" z ogniska zaczeli być podjerzliwi.Naszczęście Kejsi zobaczyła że w zasięgu ręki czycha kot, zręcznie go chwyciła i "wyrzuciła w kierunku ogniska".
-Spoko Felek *Czkawka* to tylko...kot
-*czkawka*kotka-odpowiedzial równie zalany Radek
-A skąd wiesz-zaśmiało się towarzycho-zaglądałeś?
-No baaaa-powiedział, zaksztuszając się piwem-wracajmy do naszych spraw...Nie mam mózgu teraz do nich także spotkajmy się jutro w lesie przy strumieniu.Wiecie nie ? bądzie tam o 11:00 rano.
-oookkkk-powiedziały pijaczki
Te informacje wystarczyły Kejsi.Równie sprawnie wróciła do stajni.Musiała budzić Palo, bo ta spała w najlepsze.
-Słuchaj, chodź nasza warta się skończyła, opowiem Ci w pokoju
-Taaa*zieew*już ide-powiedziała śpiąca Palo
-No chodź już
_____
bleeech Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pilar
Administrator



Dołączył: 23 Paź 2005
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Radomsko

PostWysłany: Śro 22:56, 02 Lis 2005 Powrót do góry

-Jak myślisz o co chodziło? -Kejsi wystraszonym wzrokiem spojrzała na Palo
-Nie mam pojęcia, ale nie podoba mi się to - Palo miała drżący głos - Mówimy reszcie o tych leśnych sprawach Radzia?
-Kto ma jakieś leśne sprawy? Ejjj...nie mówcie mi, ze wy jesteście... No... Inne?
-Piiiilar! Nie nauczył cię nikt pukać?! Jak do stodoły włazi! - Kejsi krzyknęła na Pilar z udawanym wyrzutem.
-Spokojnie, spokojnie.... O, jabłko! Mogę? - Nie czekając na odpowiedź ugryzła spory kawałek - Mmmm...
-Tak jasne, możesz zeżreć jabłko, które właśnie miałam zanieść Dudziowi! - Kejsi spojrzała na przyjaciółkę rozgniewanym wzrokiem.
-U,ups... No, przynajmniej schudnie! - Ugryzła kolejny kęs. - To co za leśne sprawy macie laski?
-Nie my, tylko Radek - odezwała się Palo - On i jegp kumple... Jutro o 11 nad strumykiem mają się spotkać... Ciekawe tylko po co? Musimy się dowiedzieć. Tylko jak?
-Jak jak? No, pojechać tam! Kejsi gdzie kupujesz jabłka?
-PILAR! - krzyknęły obie dziewczyny.
-A tak, tak... No... To pojedziemy.
-A nie sądzisz, że będzie dziwnie wyglądało gdy 20 osób przyjedzie punkt 11 akurat w miejscie ich spotkania? - Palo jak zwykle myslała trzeźwo.
-No to... Ja pojadę... Z Napą. Radzio i tak wie, że z wami nie jeździmy BO NAS NIE CHCECIE - ostry akcent na nie chcecie spowodował, że kawałki jabłka wylądowały na czole Kejsi.
-Pilar mogę cię o coś prosić? Skończ jeśc zanim zaczniesz się wydzierać w moją stronę! Fuj! - Kejsi zdejowała sobie kawałki skórki z czoła
-Hmmm... Nie czas na chcecie, nie chcecie! - Palo wyjrzała przez okno w stronę lasu. - Serio możecie pojechać?
-Nie, ale już się zgłosiłam, nie mam wyjścia.
-Idź powiedzieć Napie. My zawiadomimy reszte o wczorańszym odkryciu.
-Okej... I siostra - Zwróciła się doo Kejsi - ......................Masz refleks?! - Wypowiadając szybko te słowa rzuciła w nią ogryzkiem i wybiegła z pokoju.
-Palo...Czy to naprawdę jest moja rodzina?
-------------------------------------------------------------------------------------
-Jak ja się dałam w to wciągnąć?! - Napa nie była zachwycona.
-Hmmm... Mój urok osobisty? Mr. Green
-Fakt Very Happy Podasz czaprak Hefalumpa?
-Nie ma czasu. Jedziemy na oklep! Jest 10:52!

Wsiadając z murku przed stajnią dziewczyny zastanawiały się co zrobią kiedy już dojadą do strumyka. A jak Radek je zauważy? Będą musiały się tłumaczyć...

-Pilar, boję się. I on też - wskazała pod siebie - na Hefalumpa .
-Tak, Boss też jakiś niespokojny...
-Boss?! - Napka spojrzała na nią zdzwiona
-Boston było za długie Very Happy
-Rozu...- *HUK* - Piiiiiiiiiiiilar! - Hefalump stanął dęba.
-Nap.... - *HUK* *BUM* Obie diewczyny leżały na ziemi. Jednak jazda na oklep nie była dobrym pomysłem. Wystraszone hukiem pistoletu konie stanęły dęba.
---------------------------------------------------------------------------------
-Hej! - Zuzka wyjrzała przez okno. - Zobaczcie! - Cała gromada dziewczyn podbiegła do okna.
-Rany! To Boston! -Kejsi zobaczywszy konia siostry potwornie się wystraszyła
-A zaraz za nim Hefalump! Tylko... Gdzie Napa i Pilar?![/i]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Napka
Administrator



Dołączył: 23 Paź 2005
Posty: 1565
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Czw 12:10, 03 Lis 2005 Powrót do góry

Pilar wstawała powoli, masując siedzenie i klnąc soczyście. Napka oparła się o drzewo i syczała z bólu.
-Jak myślisz, daleko zwiały?- jęknęła Napka.
-Tak... Pewnie poleciały do stajni- skrzywiła się Pilar.
Nagle znów usłyszały strzał i niemal nie wskoczyły ze strachu na drzewo. Zza krzaków usłyszały głosy.
-To..t..to...o..oni-Pilar wytrzeszczyła oczy.
-Pilar, zwiewamy, błagam, ja się boję!-powiedziała cała blada z przerażenia Napka.
-Czubie, nie tak głośno! Skoro już tu jesteśmy, zobaczymy co tu się dzieje...-trzeźwo stwierdziła Pilar.
-Ale ja się bo...boję!
-Zakmnij się! Jeszcze nas usłyszą...
-Nie wiem jak ty, ja znikam.
Pilar z cwanym uśmieszkiem w kąciku ust odwróciła się i ostentacyjnie rzekła, robiąc żałosną i zawiedzioną minę:
-Dobra, ty sobie uciekaj, a ja tu zostanę i oni mnie zauważą, zgwałcą, potną szkłem, zwiążą wrzucą do wora i utopią.
-Nie! To ja zostaję! - Napka aż przymknęła oczy.
Pilar uśmiechnęła się szelmowsko, po czym wlazła w krzak. Napka postąpiła za nią.
Nad strumyczkiem znowu ujrzały pijaczków, ale tym razem było ich znacznie więcej - wyglądali na zadowolonych, oczy im błyszczały i chyba na coś czekali. Siedzieli w milczeniu i po pół godziny nic się nie zmieniło. Napce zdrętwiały już nogi od nieustannego kucania i trąciła Pilar.
-Może jednak pójdziemy?-chuchnęła jej do ucha.
-Nie... Jeszcze chwilkę...
W tym momencie usłyszały warkot silnika samochodu i przy strumyku ujrzały... Srebrnego, metalicznego mercedesa! Pilar aż odebrało mowę. Z auta wysiadł przystojny, w średnim wieku mężczyzna w marynarce i skierował się w stronę pijaczków. To wszystko było wprost nie do uwierzenia. Radek wstał i podał rękę eleganckiemu facetowi.
-Dzień dobry panu, piękny dzień na doskonałe interesy, prawda?- wyszczerzył zęby.
-Oczywiście, panie Margański - elegant ukłonił się nisko.-Kiedy będzie można odebrać koniki?
-Taak...oczywiście po wpłaceniu odpowiedniej sumy!
Dziewczyny spojrzały na siebie nic nie rozumiejąc. Patrzyły jak pan w marynarce otwiera bagażnik, wyjmuje walizkę i pęk pieniędzy. Radkowi w oczach zatańczyły niebezpieczne ogniki.
-Przyjedzie pan dzisiaj w nocy, prawda? Tylko cicho, bo te głupie baby mogą się obudzić, a napewno nie chciałyby żeby ich cudne konie trafiły do rzeźni-zarechotał Radek, a za nim pozostali pijacy.
Pilar i Napka omal nie krzyknęły. Ich konie Radek chce sprzedać do rzeźni!!! Napka zdecydowanie wstała i pobiegła w stronę domu. Pilar wstała i zrobiła to samo.
-Musimy szybko zawiadomić dziewczyny!-zawołała Pilar przez łzy.-ale co dalej?
-Jak to co?! Musimy UCIEKAĆ!!!-odkrzyknęła jej Napka.
Po niespełna pół godziny zobaczyły wreszcie bramy stajni. Niczego nieświadome Palo, Kejsi i Mrs.XS czyściły swoje konie.
-Dziewczyny! Alarm! Siodłać konie i jazda stąd! Gdzie Koniara, Domina, Rescue i Fanfalonka?-wydarła się Pilar.
Dziewczyny zrobiły głupie miny i od razu zaczęły zadawać miliony pytań.
-Siodłać, ale już! Gdzie pozostałe?-groźnie powiedziała Napa.
Po następnej wymianie zdań Pilar i Napa pobiegły do domu po inne dziewczyny, które czyściły sprzęt. Koniara, Domina, Rescue i Fanfa spojrzały na nie jakby nagle zobaczyły ducha ale posłusznie wstały i pobiegły do stajni, szepcząc między sobą coś w stylu ,,oszalały!" Napka i Pilar pobiegły do boksów swoich koni. Były puste.
-Dziewczyny, gdzie nasze ogiery?!
-Widziałyśmy jak przebiegały obok ściany lasku, a później straciłyśmy je z oczu...
Pilar i Napka spojrzały po sobie. Gdzie one mogą być?? Nagle Pilar zaświtała w głowie cudowna myśl.
-Chodź, ja wiem gdzie są...
Napka zrobiła minę jakby ,,rozumiejąc nic nie rozumiała" i podążyła za przyjaciółką. Przeszły obok lasku, pźniej skierowały się na pola, a wtedy znów w prawo i...oczom ich ukazały się dwa ogiery pasące się najspokojniej w świecie w...burakach! Dziewczyny roześmiały się i poszły łapać konie. Po dziesięciu minutach były już w stajni, gdzie czekały na nie przyjaciółki na osiodłanych koniach.
-A kto weźmie konia Hucułki?- zapytała Napka.
-Ja- Fanfalonka zsiadła z konia i pobiegła po uwiąz i kantar, po czym wyprowadziła hucuła Kasi.
-Gotowe?-zapytała Pilar.
Pokiwały głowami i ruszyły stępem. Do lasu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Domina
.::Zaawansowany Koniarz::.



Dołączył: 24 Paź 2005
Posty: 802
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Sob 10:10, 05 Lis 2005 Powrót do góry

-To gdzie jedziemy?-spytała Kejsi
-Nie wiem gdzieś byle najdalej od Radka-mówiła Domina
-Galop dziewczyny,galop!!!!-krzyczała przodująca Napka
Dziewczyny jechały jedna za drugą.Napka na przodzie oświetlała drogę latarką.W pewnej chwili:
-Aaaaaaaaaaa dziewczyny ratunku!!!!!-krzyczała Napa
Amazonki zeskoczyły z koni i szybko pogiegły na ratunek przyjaciółce.
-Hefalumpa i mnie wciągają bagna-płakała Napka
Dziewczyny chwyciły sie za ręce i powoli wyciągneły za ogłowie Hefalumpa i Nape.
-Nic się nie stało?-pytała Koniara
-Nie na szczęście nic tylko Hefalump jest troche brudny od błota ma ktos moze walizke ze szczotkami?-pytała
-Tak ja wziełam na wszelki wypadek - odpowiedziala z uśmiechem
Domina
Dziewczyny wspólnie wyczyściły Hefalumpa i pojechały dalej. Są w głebi lasu, nic nie widać oprócz drzew i krzewów rosnących w lasach...
-Dziewczyny gdzie my jesteśmy?- pytała Mrs.XS
Nie wiem -odpowiedziała Palo.
-Nie dość że Radek nam chce nasze ukochane konie zabrać, to jeszcze pożrą nas tu lisy, wilki wszystko co zyje w lesie-płakała Koniara.
-Nic się nie stanie- uspokoiła Pilar
-Jedziemy dalej!- wrzasneła Domina
Napka jadąc dalej zauważyła jakiś dom...
-Zobaczcie, przyjaciółki, jakieś opuszczone gospodarstwo-mówiła
-Ej to nie gospodarstwo tylko stajnia!!!!!!!- wrzasneła Pilar
-Tak jest padok, pastwisko, stajnia,a nawet baloty z sianem stoją !!!!-mówiła Palo
-Dziewczyny huuuurrrraaaa!!! jesteśmy uratowane- krzyczała Pilar
Dziewczyny weszły do zagrody....
-Zobaczcie przeciesz ta stajnia jest opuszczona od niedawna-mówiła Koniara
-No są świerze baloty, ślady końskich kopyt-mówiła Pilar
-Dobra zaprowadzmy w tej stajni porządek-powiedziała stanowczo Rescue
Dziewczyny przez całą noc sprzątały stajnie, nosiły wode, siano...
-Jestem wykończona mówiła Paolo
Nadszedł dzień.......
Nagle z domu wychodzi jakaśstarsza pani...
Dziewczyny zdziwione spoglądają na kobiete
-Ej dziewczynki a wy czego tu szukacie????-zapytała pani Wioleta(włascicielka domu)
Dziewczyny opowiedziały jej całą historię....
-Dobrze to zostancie,u mnie będziecie wy i wasze konie bezpieczne-mówiła pani Wiesia
-OOO dziekujemy pani bardzo-powiedziały hurem amazonki
-Chodzcie zaprowadze was do domu wykąpiecie sie i odpoczniecie...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Napka
Administrator



Dołączył: 23 Paź 2005
Posty: 1565
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Nie 15:04, 06 Lis 2005 Powrót do góry

Dziewczyny czysiutkie i zadowolone poszły nakarmić swoje konie. Za chwile słyszą wołanie pani Wioli:
- Dziewczynki, chodźcie na śniadanie!
Zdziwione, skończyly karmienie i poszły do jadalni. Stół był samcznie zastawiony. Po ciężkiej nocy wszystkie praktycznie rzuciły sie na jadzenie.
- Może opowiecie mi coś o sobie, jak się na zywacie i wogóle. - powiedziała pani Wioletta
Każda się przedstawiła.
Później wszystkie poszły do dużego pokoju na górę, odpocząć. Zstanawiały się co będzie dalej. W "Złotej podkowie" zostały ich rzeczy i co powiedża rodzicom i pani Marii.
- Jak długo tu będziemy? - zapytała Napka
- hmmm, trzeba coś wymyśleć, przecież wszystko oprócz koni zostawiłyśmy w tamtej stajni - odpowiedziała Koniara.
- Trzeba by było skontaktować sie z panią Maria i zapytać się jej co tam się dzieje - powiedziała Domina
- No to ma ktoś komórke? - zapytała Pilar
- Ja mam ale prawie rozładowaną, moze uda mi się coś dowiedzieć - zasmucona powiedziała Palo.
- No to trudno, dzwoń ile się dowiesz tyle się dowiesz - odparła Koniara
Palo rozmawiała tylko minute.
- Pani Maria pytała się gdzie jesteśmy ale nie powiedziłama jej, mówiła że pan Radek się o nas martwi, że boi się mówić o nas rodzicom. Mówiła że mamy wracać bo inaczej bedą nas sami szukać - opowiedziała Palo.
- No to co teraz? - zapytała Mrs.XS
- Wiem, chodźmy do koni i pogadajmy z panią Wiolą, może oan nam coś doradzi. - stwierdziła Pilar. I poszły do stajni.
Rozmawiały z panią Wiolą dosyć długo i doszły do wniosku, że conajmniej jedna musi tam wrócić pokryjomu i zabrać najważniajesze rzeczy. Trzeba też powiedzieć o wszystkim rodzicom. Zdecydowały, że pojedzie Napka i Koniara.
- No dobrze jak trzeba to moge jechać - powiedziała Koniara
Poczekały do zmierzchu i ruszyly. tym razem obie wzięły latarki bo bały się, że wpadną w bagno. Szły ostrożnie ale spieszyły sie bo musiały zdążyć wrócić do rana.
- Jesteśmy na miejscu _ powiedziała Napka - teraz trzeba tylko obudzić panią Marię.
Przywiązały konie i poszły pocichutku do domku. Pani Maria nie spała. Od razu usłyszła że ktoś wchodzi i poszła sprawdzić kto to.
- Ooo, dziewczy... - ucieszyła się pani Maria , ale Napka ja uciszyła.
- Ciii, przyszłysmy pokryjomu. Chciałyśmy z pania porozmawiać.
- Dobrze, więc wróciłyście? - nadal zadowolona Pani Maria nie wiedziała co się dzieje.
- Nie - odparła Koniara - jesteśmy tylko my dwie, przyjechałyśmy po nasz rzeczy i spytać się pani co tu się dzieje.
Dziewczyny opowiedziały jej całą historie, ale ona zaczęła się tylko śmiać.
- Pan Radek umówił się wtedy z Panem Margańskim, bo bedzie on współwłaścicielem stajni, ponieważ mamy małe kłopoty finansowe.
- Ahaa, ale czemu pan Radek chce sprzedać nasze konie na rzeź!!?? -oburzyła się Napka
- Nie , nie chce to był tylko żart , bo pan Radek słyszał was wtedy w lesie i chciał nastarszyć , ale nie pomyślał , że tak to odbierzecie. - wyjeśniła pani Maria
Zdumiona Napka i Koniara nie mogły w to uwierzyc. Po chwili przyszedł pan Radek, zerwany ze snu.


TO JEST ODCINEK NAPISANY PRZEZ KONIARĘ!!! JA TYLKO WYSŁAŁAM Z MOJEGO KONTA BO JEJ COŚ SIĘ DZIEJE Z KOMPEM...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pilar
Administrator



Dołączył: 23 Paź 2005
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Radomsko

PostWysłany: Pią 12:21, 11 Lis 2005 Powrót do góry

Spojrzał na dziewczyny zdumionym wzrokiem. Podrapał się po brodzie i zaczął kiwać głową.
-Dziewczyny... Gdzie... Gdzie byłyście?
-Panie Radku...My... - Napka była zakłopotana
-Nie tłumaczcie się. To moja wina. Nie spodziewałem się, że tak na to zareagujecie. Przepraszam.
-To my przepraszamy. Nie powinnyśmy reagować tak... Tak pochopnie. - Koniara przyłączyła się do tłumaczenia.
-Dobrze...Zapomnijmy o tym. Gdzie reszta?
-Wtedy...Tamtego dnia... Wsiadłyśmy na konie i pojechałyśmy. Byle do przodu. I znalazłyśmy dom... Ze stajnią. W lesie.
-W lesie?! Wioletta....
-Tak, pani Wioletta. Znacie się?
-Długa historia...Kiedyś wam opowiem. Jedźcie po resztę.
Koniara i Napka zbiegły po schodach do swych koni. Nadal były w szoku.
-Uwierzyły? - W oku pana Radka pojawił się błysk.
-Tak, tak myślę. Wiesz...Źle się czuję oszukując je. - Pani Maria miała skruszoną minę. - Musisz to robić?
- Nie sprzedam tych koni. Nie wszystkie. Zainscenizuje się ucieczkę dwóch czy trzech. - Odszedł.
-----------------------------------------------
-Wolniej! - Napka krzyczała za Koniarą. - Czemu się tak spieszysz?
-Wiesz... Mam złe przeczucie. Ale ... zresztą. Nieważne! Jedziemy! - I ruszyła szybkim galopem.
Dojeżdżając do domu pani Wioletty nadal myślały o panu Radku. Czy mówił prawdę? Mozna mu zaufać?
-Jesteście! - Pilar na Bossie podkłusowała do nich. - A gdzie rzeczy?
Dziewczyny opowiedziały jej wszystko.
-Wierzycie mu?
-Właśnie nie do końca... Ale co mamy zrobić... Musimy wrócić. Gdzie reszta?
- W terenie. Ja zostałam. I Kejsi. Czekałyśmy na was.
-Chodźcie powiemy jej wszystko. - Wolnym kłusem Napka ruszyła w stronę padoków.
-Keeeejsi! Kejsi! - Dziewczyna wybiegła ze stajni.
-Pali się? - Zapytała. - Gdzie rzeczy?
-Co wy się tak na te rzeczy uwzięłyście! Mamy poważniejszy problem. Zaczekajmy aż reszta wróci. Wtedy wszystko uzgodnimy.
Po południu już cała ekipa głowiła się nad tą sprawą. Nikt nie był pewny.
-A może pani Wioletta coś poradzi? - Mrs. XS z nadzieją w głosie zwróciła się do reszty. - Skoro się znają, może będzie wiedziała, jaki on jest.
-Dobry pomysł. - Palo zerwała się na równe nogi. - Chodźmy do niej!

----------------------------

Krótki i do dupy Wink Nie miałam weny Wink Jak coś to skasować.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Napka
Administrator



Dołączył: 23 Paź 2005
Posty: 1565
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Pią 20:28, 11 Lis 2005 Powrót do góry

Napka poruszała nosem i marszczyła czoło, jakby coś jej nagle zaśmierdziało.
-Co ci jest? Jakby co to to nie ja!- zapytała Pilar.
-Coś mi tu śmierdzi. Ale to nie jest nic z tego co myślicie... Wiecie, ja nie wierzę Radkowi. Ani przez sekundę nie uwierzę w to co mówi. Po tym co chciał zrobić?! To poprostu śmieszne.
-Każdy może się zmienić...-wyraziła sprzeciw Kejti. Napka tylko spojrzała na nią pobłażliwie i szybkim krokiem skierowała się ku schodom na górę, gdzie siedziała pani Wioletta.
-Pani Wioletto, ŻĄDAMY wyjaśnień- powiedziała głośno Napa, wzrokiem świdrując nieco zaskoczoną kobietę.
-J...jakich...wyjaśnień?- wyjąkała.
-Co wiesz o Radku- Pilar zupełnie zapomniała o ,,pani", rozsiadła się w fotelu i z dzikim błyskiem w oczach zaczęła wyżywać się na oparciu.
Wioletta ze świstem wciągnęła powietrze i wyglądała na złą. Dziewczyny wymieniły spojrzenia. Zapadła chwila niezręcznej ciszy, jednak po kilku sekundach pani Wiola odezwała się cichym, pełnym bólu głosem:
-To długa historia. Zabił mojego pierwszego, ukochanego konia.
Trudno wyrazić krzyk, współczucie i strach z jakim dziewczynki wykrzyknęły ,,och!" i zaczęły pocieszać panią Wiolettę. Palo, która zawsze miała głowę na karku jednak chciała dowiedzieć się w jakich okolicznościach.
-Ach... Kiedyś jego klacz miała grudę i przyszedł do mnie z prośbą czy nie użyczyłabym mu któregoś mojego konia. akurat wszystkie były w terenie, a ja...Cóż, miałam dla niego dług wdzięczności, bo kiedyś to właśnie on pomógł mi założyć tą stajnię. Dałam mu więc Harona(tak nazywał się ten mój koń)... W terenie Radek pędził na nim jak głupi, cały czas smagał batem i kazał lecieć cwałem... No i Harek tego nie wytrzymał. Rano przyjechał weterynarz i musiał go uśpić.
Po twarzy pani spłynęły łzy. Dziewczynom zrobiło się słabo. Napka zrobiła minę ,,a nie mówiłam" i zaszkliły się jej oczy. Naraz wszystkie razem zaczęły płakać i przez siebie opowiadać swoją historię. Pani Wiola słuchała i słuchała, a kiedy skończyły przestała płakać i twarz jej spoważniała.
-Przykro mi, dziewczynki, ale nie możecie tu zostać. Prędzej czy później znajdą tu was i i tak ukradną konie. Musicie gdzieś odjechać...Daleko, daleko stąd...
Napka zacisnęła zęby i dłoń na ręce Pilar. Palo i Kejsi wyglądały jakby nagle ktoś kazał im skoczyć z Mount Everest bez asekuracji.
Nagle drzwi otworzyły się na oścież i w drzwiach stanęła....
-Hucułka!!!-wykrzyknęły i pobiegły wyściskać przyjaciółkę, niemal zapominając o nieszczęściu jakie je spotkało.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Palo
.::Amator::.



Dołączył: 30 Paź 2005
Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Poznań

PostWysłany: Pon 19:49, 14 Lis 2005 Powrót do góry

Hucułka była cała potargana od ilości radości ze strony dziewczyn.Potem jak bańka prysnął dobry nastrój i przypomniał im się Radzio.
-Cholera, Hucułka...Jest sprawa...Ale to potem.Słuchaj jak nas znalazłaś?
-No bo wiecie-bąkneła sucho-spytałam się Radka, a ten powiedział że pojechaliśmy po konie do p.Wioli.Powiedział jak iść, i kazał przekazać abyśmy się pospieszyły bo nie ma tyle czasu na...- tajemniczo przystygneła Hucułka-i nie dokończył.
-Wygląda na to że nasza teoria jest słuszna-powiedziała załamana Napka-co z Hefalumpem, co z resztą ?
-Co z...co z nami-powiedziała masakrycznie smutna Pilar
-Dziewczynki za godzine wyjeżdżajcie.Pan Radek niedługo się tu zjawi z tego co slyszalam-powiedziała prawie we łzach p.Wioletta
-A co z panią?-spytała Domina-jak możemy się odwdzięczyć
-Musicie wyjśc z końmi z tego cało.A teraz idzcie się przespać
Dziewczyny mozolnie poszły się przespać.Nie które plakały, drugie przeklinały.Mrs.Xs waliła głową o ściane, Palo waliła się laczkiem.
Pilar i Napka płakały.A Zuzka...Zuzka przeklinała ale jednocześnie myślała
-A gdyby tak zadzownić do rodziców-powiedziała z mokrymi oczami Hucułka
-Odpada jeszcze by nam kazali wrucić do Radka, i nie wymyślać durnych historyjek-Zuzka
Dziewczyny ogarnął nie pokój i ogólny zamęt.Aż wreszcie wszystkie pozasypiały.Obudził ją krzyk pani Wioli
-Dziweczyny szybko na koń!!!!
-Zaraz zaraz co się dzieje-spytała Napka
-On tu jedzie, dalej szybko !!
-Skąd pani wie?
-Dzwonił tu, mówił same kłamsta.Że niepokoi się o nas i zachwilke przyjedzie nam pomóc.
-Nie ma chwili do stracenia-wolała zpanikowana Domina-na koń !
Konie zostały błyskawicznie osiodlane.Ruszyły..Musiały galopem...Inaczej by nas dogonił.
PO 20 minutach dzikiego galopu Napka krzykneła:
-Stooop dajmy im i nam odsapnąc
Wszystkie przeszły do stępa, ale nie na długo.Z zakrętu wyłonił się znajomy wóz-wóz Radzia a w oknie strzelba z chyba środkiem usypiającym.

Bez zastanowienia ruszyły cwałem.Palo bardzo martwiła się o Hucułke.Przeciez ona miała wypadek.
Lord ścigal się z wiatrem.Hefalump już prawie niedotykał ziemi.Hazima przekraczała granice światła.
Ale ciągle miały kogoś na ogonie.
-Rozdzielamy się!!-wrzeszczała Zuzka-rodzielamy!!!!
Jedne konie poszły w lewo drugie w prawo inne zaś prosto.
Honey był cały mokry.Imperial zmuszał siebie aby iść.
Radek pojechał prosto.Legia i Hazima musieli uciekać przed Radkiem.Zaskoczyły ich bagna, ale konie zwinnie przeskoczyły.Ale wóż Radka nie miał funksji"hoop"i utknął.
Amazonki na chwile miały go z głowy.

-Hucułka dasz rade-wreszczała do niej Mrs.Xs-musisz!
-Nie moge...brzuch mnie boli.Nie wspominając o nodze.Błagam Cię zwlonijmy.
-No dobrze...

-eee...mamy problem-odparła Palo
-Hyy jaki??-spytała Napka
-Zabłodziliśmy
-Cicho, jesteśmy przy rzece.Tutaj odpoczniemy
-Oke-powiedziała przerażona Mrs.Xs
Amazonki nie wiedziały dzieli ich tylko rzeka-na drugiej stronie była Pilar,Domina,Finezja, i Zuzka.Czyli "dwie drużyny"znalazły się, trzecia ciągle była w "separacji"
(w treciej była Palo, Napka, Koniara, Hucułka no i Kejsi i Sewilla.

-Ma ktoś komórke ?-pytała Pilar
-eeeee
-No ma ktoś !!!!_powiedziała zniecierpliwiona Pilar
-Ja mam...-bąkneła Finezja-ale zaraz się rozładuje
Pilar wyrwała z rąk Finezji komórke i wykręciła nr.do Napki
-Halo?-Pilar
-Cześć*trzask*żyjesz?*traszk*gdzie jesteście
-Jesteśmy...-niezdąrzyła dokończyć zdania-Cholera no ! niech no gęś kopnie rozładowała się !

-Kto dzwonił-pytała się Sewilla
-Pilar-powiedziała smtno Napiwkowa-ale coś przerwało, teee Hucułka ostatnio chwaliłaś się że masz 70 zł na komórce, no dawaj mi ją.
I teraz Napka prubowała się dodzwonić do Pilar.
-Jasna cholera, kurw*, niech to szlag trafi...Brak zasięgu-powiedziała wściekla na świat Napka, poczym zaczeła się walić po drzewie(tak jak to to robił Zgredek w chyba II.cz.HP)
-Napa przestań już! Zabijesz się, i co bez Ciebie zrobimy.A pozatym nic tak niezdziałasz! Lepij troche pomyśl co możemy zrobić bo mi czarno w głowie.Kompeltnie nie wiemy gdzie jesteśmy a ty orzwalasz swoją głowe o drzewo ! Ocknij się-zaczela stopniowo dsenerować się Sewilla
-No to co teraz?-spytała Kejsi
-Może...-myślała Koniara-nieeeewieeeem!!
_______________
fuuj xPP jak co skasować.Sorr że tak długo ale nie miałam czasu... Smile i jak ?? (bleeeh)[/list]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
gdusia
.::Znawca Koni::.



Dołączył: 02 Lis 2005
Posty: 1356
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Włocławek

PostWysłany: Czw 17:30, 17 Lis 2005 Powrót do góry

-No i co my teraz zrobimy?-spytała Pilar
-Nie wiem...ściemnia się-Zuzka
-Może poszukajmy dziewczyn...-Domina
-Lepiej zostańmy tutaj-stwierdziła trzeźwo Pilar- szybciej się znajdziemy zostajac w miejscu.
-Może i masz racje....ej czy to rżenie koni?-Zuza podskoczyła jak oparzona.
- Nie zdawało ci się....to pewnie ze zdenerwowania...-zgasiła jej nadzieje Finezja

-Kurw* głupia komóra!-wrzeszczała Napka i już chciała wrzucic komórkę do rzeki. Jednak Hucułka powstrzymała ją
-Nie rzucaj! To nasz ostatni kontakt z rzeczywistościa!
-Rzeczywiście...-wzdecheła Napka i oddała komórkę Hucułce.
-Ola nie załamuj sie... będzie dobrze-pocieszała ją Mrs.Xs
-No nie wiem... Przeczekajmy godzinę, musimy odpocząć.Mówiłaś coś Palo?-Napka
-Nie a co?
-Słyszałam coś.
-Ja też... jakby po drugiej stronie rzeki...-Hucułka
-Może to Pilar i dziewczyny.
-Albo Radek- powiedział żałośnie Sewilla
-Ale to był dziewczęcy głos.
-Ale może być z p. Marią.
-Prędzej czy później i tak nas znajdą. Lepiej sprawdzić. Mam przeczucie że to Pilar i dziewczyny.
-Ale jak przejdziemy rzekę?-zwątpiłą Hucułka.
-Gdzies musi być jakiś mostek.
-A więc w drogę!-krzykneła Napka i wyruszyły.

Pilar, Zuzka, Domina i Finezja wciąż czekały.
-To nie ma sensu! Nie możemy tak bezczynnie siedzieć!-wzburzyła się Zuzka.
-Masz racje! Ruszamy w drogę!-wtórowała Pilar
- Zaraz czy ja mam zwidy czy widze konie?-Spytała zdziwiona Finezja.
-Chyba tak! Przyspieszają. To Napiwek!-krzyczała Pilar- Napka to my szybko! ...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pilar
Administrator



Dołączył: 23 Paź 2005
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Radomsko

PostWysłany: Pon 23:14, 21 Lis 2005 Powrót do góry

Trudno byłoby opisać dziki krzyk szczęścia jaki wydały dziewczyny. Pilar wrzeszczała coś co można by odczytać jako : "Ałi ałiiiiiiii" , Palo coś w stylu : "Kwaaaaaaaaaaaaaaa" a Napka poprostu : "Buuublaaaaagugugulaaaaa" .
Jedynym sposobem, w jakim uda się wyrazić głośność całej sceny było to, że Kejsi i Mrs. XS pospadały z koni, które przestraszone urządziły dziki pokaz "Kto zrobi wyższą świecę".
-Ranyyy dziewczyny! - Palo miała łzy w oczach. - Już myślałam...Już myślałam, że... Zaraz... Nie, nic nie myślałam.
-A może pomyślisz, żeby mi pomóc wstać - mrugnęła do niej Kejsi pocierając się w zadek.
-Pozwól, że odmówię. - Palo z błyskiem w oku spojrzała na koleżankę.
-Koniec żartów! Chyba trzeba pomyśleć co dalej. - Gazellasta otrząsnęła się z salwy śmiechu.
-Fakt... -Pilar poklepała lekko Hazimę. -Ona chyba dłużej nie wytrzyma.
-Pilarku, co mają powiedzieć nasze konie. Nie wiem czy zauważyłaś, że ciągniesz za sobą Bostona na lince więc możesz ich zmienić.
-Dobre - cicho powiedziała Pilar robiąc przy tym minę odlotowej agentki...Lub jak kto woli głupiego Teletubisia - Bardzo...dobre.
Pilar szybko 'przebrała' konie. Okazało się jednak, że siodło Hazimy jest za małe na Bostona.
-Co mam zrobić? - Pilar prawie płakała. - Bo :chlip: Nie zostawię jej :chlip: w siodle przecież :chlip:
-Jasne że nie - Napa zsiadła z Lumpa [Lump xD - przyp. autorki ] i rzuciła siodło w kszaki - Ale to - owszem. Zostawisz! Wink
Pilar trudno było wsiąść na wielkiego Bostona bez strzemion. W końcu po wieeeelu próbach udało się i dziewczyny ruszyły kłusem. Nigdzie nie było śladu Radka. Całe szczęście.
-Wiecie... Chyba musimy odpocząć. My i konie. - Napa powąchała szyję Hefalumpa - On śmierdzi! Potem! Mój konio śmierdzi! STOOOOOP!
-Napka ma rację. - Domina śmiertelnie poważnie spojrzała na jej koleżankę. Napa pewna siebie , szczęśliwa , że reszta popiera jej zdanie zsiadła z konia. - Napa! Mówię , że miałaś rację. TWÓJ KOŃ ŚMIERDZI! Razz
-Ha, ha, ha. Bardzo. BAAAARDZO śmieszne. To co? Jedziemy dalej?
-Nie. Zatrzymamy się ale jeszcze troche. Pojedziemy stępa, może coś znajdziemy - Pilar obejrzała się na ciągniętą na sznurku Haz.
-A może być...to? - Koniara, która pokłusowała na szczyt niskiego pagórka wyraźnie była szczęśliwa.
Pod wzgórzem znajdowała się dość mała opuszczona chatka na szczelnie ogrodzonym terenie.
-Tak! Puścimy konie na to...hmmm...podwórko a my przenocujemy w chatce! Możemy tu zostać nawet kilka dni. Zwłaszcza, że widać, że nikt tu nie mieszka. Trawa nie jest nawet azgięta. Konie będą miały co jeść. - Palo entuzjastycznie zakwiczała
- No to... Jedziemy!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
gdusia
.::Znawca Koni::.



Dołączył: 02 Lis 2005
Posty: 1356
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Włocławek

PostWysłany: Wto 17:51, 22 Lis 2005 Powrót do góry

-Super tu jest! I trawka świeża i chatka ładna. -Kejsi nie ponosiła się z radości.
-Oki ja rozsiodływuje swoją Gazellkę- powiedziała Gazellasta i powoli rozbierała Gazi. Gdy wszystkie konie były już "wolne", a siodła pouwieszane na drągu przy chatce dziewczyny doszły do wniosku że trzeba iść spać. Weszły do chatki i zobaczyły murowany kominek, stary tapczan bez materaca stół i cztery krzesła. Cała izba była przytulna.
-Ałaaaaaaa.-krzyknęła Napka.
-Co sie stało?- Zuzka martwiła sie o kolezankę.
-Walnęłam w cos. Chyba żarówkę . Kurcze.
-Żarówkę ??!!-wszystkie dziewczyny wręcz wydarły się.
-No tak żarówkę a co?
- Mrs. Xs podbiegła do ściany i zaczęła ją obmacywać nagle wszystkie dziewczyny zmrużyły oczy było tak jasno.
-Tu jest prąd. Supcio.-Domina wręcz była wniebowzieta. Rozpoczeła sie penetracja domu, jedynie Kejsi I Pilar wyszły z chatki by pozbierac drewna na opał. Gdy wróciły chatka była już wysprzątana , czyściutka, a łóżko pościelone kurtkami i bluzami dziewczyn. Pilar napaliła w piecu. Była godzina 22. Dziewczyny zasnęły spokojnie, jedne mniej spokojnie drugie więcej.
Pilar powoli budziła się. Oczy jej się nie otwierały, była rozespana na maxa. Nagle drzwi od chatki uchyliły się. Pilar nie wiedziała za bardzo o co chodzi. Jednak gdy otworzyły się na oścież ujżała w nich potężna dziewczynę, która patrzyła na nie z pewnym niedowierzaniem w oczych. Gdy zobaczyła że Pilar nie śpi natychmiast wypaliła.
-Ktoście wy?
- My....(tu następuje ziewnięcie Smile )... no dziewczyny jesteśmy.
Wszystkie powoli sie budziły. Najpóżniej wstała Domina i gdy dopiero zwlekała sie z łóżka wszystkie już rozmawiały i tłumaczyły się tajemniczej nieznajomej.
-Wiecie tu nieda....- nieznajoma
-A ty wogóle jak masz na imię?- wtrąciła się w pół zdania Pilar
-Heh... Magda jestem ale wszyscy mówią mi Gdusia.. no kurcze wytrąciłas mnie z kontekstu. A już wiem. Wiecie że tu niedaleko jest stajnia tzn. to jest stajnia koło której mieszkam nalezy do moich rodziców.
-Co??!! Dopiero teraz nam o tym mówisz.-Napka wręc dzusiał Gdusie
-No co? Nie chciałam wam przerywać historii.
-A czy mogły byśmy sie w waszej stajni zatrzymac?-spytała niesmiało Hucułka.
-Eeee chyba tak a ile macie koni?
-10 poweidziała Palo niezdecydowanie
-Kurcze dużo ale jakos was zmiescimy. Dziewczyny rzuciły się na gdusię,a potem gdy już się od niej oderwały pobiegły siodłac konie...
_____________________________________________________________
Do dupy i be jakby co to kasować Napka. Okropny wyszedł poprostu


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gazellasta
.::Początkujący Koniarz::.



Dołączył: 14 Lis 2005
Posty: 560
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Katowice

PostWysłany: Wto 18:38, 22 Lis 2005 Powrót do góry

Dziewczyny wsiadły na konie i pojechały do stajni rodziców Gdusi Smile Droga nie była długa...dziewczyny po drodze rozmawiały z Gdusią:
-Twoi rodzice maja własna stajnię?-zapytała Pilar
-Tak, nawet dość sporą.
-A ile macie tam koni???
- 40 Smile
- Co???-krzykneły dziewczyny! Aż 40???
- Tak Smile Z czego 15 klaczy, 10 wałachów i 15 ogierów Smile
- O matko! Wykrzykneła Hucułka! To bardzo dużo!
- Plus jeszcze nasze 10 koni? To bedzie aż 50!! Macie na tyle boksów?-spytała się Gazellasta
- Napewno sie zmieścicie! Nie martwcie sie!
Wreszcie dojechały na miejsce Smile Stajnia rzeczywiscie była ogromna! Dziewczyny zrobiły wielkie oczy Surprised Smile Shocked Stajnia miała wielkie drewniane drzwi...a każdy koń miał swoje okno w boksie Smile Dziedziniec był murowany. Dziewczyny rozsiodłały swoje koniki i poszły razem z Gdusią do jej rodziców. Dziewczyny przywitały się z nimi i przedstawiły się Smile Rodzice nie mieli nic przeciwko żeby ich konie i one zostały przez jakiś czas u nich w stajni Smile Dziewczyny pobiegły szybko do swoich rumaków nakarmić i napoić je Smile A potem razem z Gdusią póściły je na pastwisko z zieloną trawką Smile Mrs. XS zapytała nieśmiało Gdusi:
- A ty masz tutaj jakiegos swojego najukochańszego konia?
- Ja kocham wszystkie konie Smile
Gdusia uśmiechneła się i zaprowadziła dziewczyny do siodlarni gdzie mogły zostawić siodła, ogłowia i czapraki Smile Teren stajni był przepiekny! Cudowne lasy, łąki...wymarzone widoki! Smile Dziewczyny bardzo dobrze poznały sie z ich nową przyjaciółką Smile Gducha pokazała im wszystkie konie...dziewczyny były zachwycone!
Konie pasły sie spokojnie...dziewczyny oglądały je z uwagą:
-Jakie to szczęście, że jesteśmy tutaj!!! -rzekła Domina Smile
-Tak lepiej byc nie mogło! -odpowiedziała jej Kejsi Smile
Palo sie uśmiechneła i dalej spogladały na swoje koniki Smile
Zadchodził zmrok...koniarki wykończone całym dniem wpóściły konie do boksów Smile Gazella bardzo zaciekawiona nowym miejscem i boksem odrazu sie wytarzała, a po niej zaraz wszystkie konie! Napka stwierdziła:
-Mamy bardzo mądre konie Laughing :* Nowe miejsce nowy brud Smile
Każda dziewczyna dała swojemu koniu owies i siano...a później pomogły Gdusi i jej rodzicom nakarmic i pościelić w boksie reszcie koni. Po dość wyczerpującej pracy nakarmienia tylu koni dziewczyny poszły zjeść kolację Smile Mama gdusi była świetną kucharka! Przygotowała im swietne danie Smile Pilar i reszta dziewczyn były zadowolone Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Napka
Administrator



Dołączył: 23 Paź 2005
Posty: 1565
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Wto 21:57, 22 Lis 2005 Powrót do góry

-Mój koń musi być wyczyszczony i okryty derką ale bez zagnieceń, paszę proszę macie tu, nie żadne podróbki ani inne żarcie firmy krzak, witaminki proszę dawać raz dziennie a te dwa razy na tydzień i...-Napka otoczona stajennymi z miną pani i władczyni wyliczała rzeczy które mają zrobić przy Hefalumpie, wyciągając z torby coraz to nowe paczuszki. Czuła się nieco nieswojo - zawsze to ona robiła wszystko przy swoim ogierze, a teraz ma tylu ludzi do pomocy.
-Oni cię znienawidzą- zauważyła Palo i puściła do niej perskie oko.

Wieczorem dziewczyny wraz z rodzicami Gdusi i samą Gdusią, a także koniuszymi i stajennymi zasiedli do długiego stołu aby zjeść kolację.
-Niestety, będziemy musiały trochę skłamać-oświadczyła cicho Pilar.
-Tak, nie możemy im bezbrzeżnie ufać-Mrs.xs miałą niewyraźną minę.
Reszta dziewczyn skinęła głowami. Po krótkiej naradzie ustaliły że powiedzą że są ze stajni w innym mieście i zabłądziły na rajdzie.
Opowiedziały tę bajkę gospodarzom, którzy niezmiernie się zdziwili i wyrazili wielkie współczucie. Koniarze zrobilo się aż głupio że im tyle nakłamały. Ciekawe tylko, kiedy to kłamstwo wyjdzie na jaw.
W pewnym momencie drzwi stołówki otworzyły się i wyszedł z nich...chłopak, mniej więcej czternastoletni, wyraźnie spłoszony ogromem kobiet których się namnożyło w domu. Mama Gdusi uśmiechnęła się.
-Siadaj, Piotrek i jedz, później ci wszystko opowiemy.
Domina szturchnęła siedzące po swoich obu stronach Kejsi i Koniarę, wskazując brodą Hucułkę która...najzwyczajniej w świecie spiekła raka i zawiesiła cielęcy wzrok na ciemnej czuprynie Piotrka! Dziewczyny prychnęły w talerz a Hucuś przyłapana na gorącym uczynku bąkała coś pod nosem. Gdusia, obserwująca całą akcję nie mogła ukryć uśmiechu.

Zaraz po kolacji Koniara, Palo, Pilar i Napa poszły na odświeżający spacer po parku rodziców Gdusi. Jak na zawołanie westchnęły i śmiejąc się popędziły...oczywiście do stajni! Rozsiadły się w boksie Haz i płakały, rozładowując napięcia ostatnich dni. Aż w końcu, o jedenastej powieki zaczęły im ciążyć...i ciążyć...i ciążyć...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
gdusia
.::Znawca Koni::.



Dołączył: 02 Lis 2005
Posty: 1356
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Włocławek

PostWysłany: Wto 22:59, 22 Lis 2005 Powrót do góry

Dziewczyny obudziło głośne krzyczenie Gdusi!
-Wstawać lenie śniadanie czeka!!!
Wszystkie zwlokły się z łóżek (spały w pokojach dla obozowiczów), ubrały się i wyruszyły w drogę na posiłek. Przy stole siedział już Piotrek i pochłaniał (dosłownie) jajecznicę. Hucułka widząc to zmieszła się troche i stwierdziła że musi iśc do kibelka. Wszystkie wybuchnęły śmiechem. Piotrek zrobił lekceważąca minę i dokończył jedzenie. Wszystkim smakowało tak że dziewczyny musiały odpocząć 15 minut bo niemogły wstać z przejedzenia.
-Dziewczyny dzisiaj wieczorem czyścimy bardzo dokładnie konie bo przyjedzie taki pan Radek z znajomej stajni.
Pilar zakrztusiął się herbatą.
-Pan Radek? Z jakiej stajni?spytała z niedowierzaniem
-Eeeee.... Złota Podkowa.
Dziewczyny zrobiły przerażona minę.
-Gdusia musimy pogadac.-stwierdziła Napa i wyciągneły Gdusię na spacer.
-Wiesz....skomplikowana sprawa...Musimy ci cos wyznać. Okłamałysmy cię.I twoich rodziców tez.-Powiedziała ze smutkiem w głosie Pilar siadając na ławce.
-Niebardzo rozumiem....
- No otóż nie jestesmy z innego miasta i wcale nie zgubiłyśmy sie podczas rajdu.Tylko.....
-Tylko co?
-Jesteśmy ze stajni Złota Podkowa. Dowiedziałyśmy się że p. Radek chce sprzedać wszystkie konie na rzeź. Uciekłyśmy....
-Rozumiem. Ale po co kłamałyscie?
-No wiesz myślałysmy że odrazu twoi rodzice będa wydzwaniać na policje itd. Nie chciałyśmy tego.
-Oki nie ważne. Ale nie moi rodzice. Oni nie lubią Radka kontaktuja się z nim tylko dlatego że załatwia nam siano i słomę za gnój.Dobra wy idźcie pomóc oprzątać ja pogadam z rodzicami.
Dziewczyny szybko pobiegły do stajni zadowolone że nie musza utrzymywac tajemnicy. Wszystkie chwyciły za widły i zabrały sie do pracy.
-Ej ty przy boksie Karej.- Piotrek który zamierzał jechac w teren odezwał się do Hucułki.
-Jaa.aaa..?
-Tak, nie leży tam w boksie jakaś kopystka?
-Eeee lezy,leży.-odpowiedziała Hucułka i podała kopystke Piotrkowi. Nie mogła się napatrzec. Chłopak wyjatkowo ładnie wyglądał w bryczesach i czrnych skórzanych oficerkach. A te oczy... mozna się było w nich utopić.
-E Hucułka obudź sie.-Finezja zauwazyła dziwny trans w jaki wpadła dziewczyna.
-Ahhhh. a tak tak juz kończę.-W tym moemencie można było usłyszec kroki. Gdy dziewczyny ujżały mame Gdusi wręcz skamieniały.
-Piotrek wyjdź na chwilę proszę.-powiedziała sucho do swoejego syna.
-Eeee dobrze.-chłopak jakby nie wiedział o co chodzi ale opuścił stajnie.
-Juz wszystko wiem.
-Niech się pani nie gniewa my nie chciałyśmy źle. Tak jakoś wyszło....
-Ale ja nie jestem zła na was ale na Radka. Od dawna wiedziałam że jest materialistą ale żeby posunąć sie az tak daleko... tego się po nim nie spodziewałam. No spokojnie odwołamspotkanie z Radkiem spróbujemy uchronić wasze konie przed rzezią.
-Ahhh ehhhh dziękujemy.-tylko to zdołała wykrztusić z siebie Napka. Radośc wręcz rozpierała ją. Wszystkie dziewczyny zaczęły się smiac i płakac z radosci.
-No ale koniec tego entuzjazmu i do roboty a potem podzielę was na czteroosobowe grupy i robimy skoki.
Dziewczyny skończyły pracę i zaczęły siodłać konie. Każda swojego. Siodła były wyczyszczone a przy każdym leżało ogłowie, palcat i ochraniacze. Dziewczyny wyszły na padok w wydzielonych grupach. Czekało już tam dwóch trenerów a konkretniej trenerki.
-Grupa pierwsza do mnie.-krzyknęła pani z pięknym długim blond warkoczem.
-Mam dla was numery naklejcie ja na bok siodeł po obu stronach. Magda ty nie musisz ciebie znam.- Powiedziała pani do Gdusi.
-Gdusia to wszystko te numery i trenerki to specjalnie dla nas?-spytała niesmiało Pilar
-Nie zawsze gdy są jakies większe nowe grupy każdy dostaje takie numery. Łatwiej się zorientować.
-A czy my wam nie przeszkadzamy w gospodarce przypadkiem?
-Nie jazdy są od 12 dlatego jeździcie tak wcześnie. Gdy będą jazdy pojedziecie w teren.
Dziewczyny zaczynały od małej rozgrzewki. kłusik na dwie nogi, galop, potem drągi, a później już skoki. Przeszkód było niewiele dwie stacjonaty okser i opony. Hucułka jako jedyna spadła z konia bo zapatrzyła sie na Piotrka, który jeździł z drugą grupą. Cały trening minał w bardzo miłej i spokojnej atmosferze...
____________________________________________________
Ale mi się długi rozdział udał. Ale miałam wene. I lepszy niż poprzedni.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pilar
Administrator



Dołączył: 23 Paź 2005
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Radomsko

PostWysłany: Sob 23:03, 26 Lis 2005 Powrót do góry

Po treningu dziewczyny jak długie rzuciły się na kupę siana odpoczywając.
-Ufff... Ale się wypociłam - Palo z trudem wydobyła z siebie te słowa.
-Taaak. Konie pewnie też. Należy im się kilka godzin wypoczynku. - Pilar od niechcenia czyściła sobie paznokcie źdźbłem siana.
-Ale Lumpek nie ma wypoczynku! A dlaczego? Dlatego, że nie było boksu dla Haz w stajni klaczy! I ona Lumpka PODNIECA! - Brwi Napy znacząco podjechały do góry.
-Tak, ona też pewnie nie czuje się zbyt spokojnie w stajni pełnej ogierów. Ja bym się nie czuła - Gdusia westchnęła cicho. - Apropo ogierów... Huca Piotrek idzie.
-No to co...? - Z udawanym znudzeniem Hucułka odwróciła się od drzwi. Kątem oka jednak cały czas zerkała na chłopaka.
-Hej. Gdusia... Masz przyjść przed siodlarnię. Niuszka przyjechała. - I jakgdyby nigdy nic mrugnął do Hucułki która spłonęła najbardziej czerwonym rumieńcem jaki dziewczyny widziały.
-Huuuuucaa... - Wykrzyknęły jednocześnie Mrs. XS , Palo i Koniara.
-Boss - Standardowy teks Pilar jak zwykle musiał znaleźć swoje miejsce w konwersacji. - Gdusia, a kto to ta Niuszka?
-Bardzo miła dziewczyna! Przekonacie się! Przyjeżdża do mnie na treningi ze swoim koniem. Podobno ma tu zostać na dłużej.
-No to jak...? Idziemy!

***

-cześć Niuchacz - Gdusia radośnie uściskała koleżankę. Jak tam twój koń?
-Gdusia...jak dawno się nie widziałyśmy. A konnio całkiem nieźle! Uczymy się lotnych.
-Niuszka chcę ci przedstawić (...wymienianie imion xD) ! Prawdopodobnie pobędą tu dłużej.
-Hej... Smile Miło mi was poznać.
-Tak, nam Ciebie też - Kucunio poprawiła sobie bryczesy.
-Pomożecie mi zabrać moje rzeczy do stajni? I wprowadzić tego rozbujnika do stajni? - Lekkim ruchem wskazała na trzepoczącą się przyczepę.
-Jasne! Do roboty!
Wchodząc do stajni ogierów dziewczyny rozglądały się z niepokojem.
-Gdusia...Gdzie są wszystkie konie? - Gazellasta spojrzała w puste boksy.
-Nie wiem... PIOTREK! Gdzie są konie? - Krzyknęła w stronę siodlarni.
-Klacze w boksach! A ogiery i wałachy z drugiej części stajni porozdzielane po pastwiskach jakieś pół godziny temu!
- CO?!?!?!?!?!?! - Pilar panicznie krzyknęła i rzucając siodło Niuszki na ziemię sprintem pobiegła w stronę pastwisk.
-Co jej się sta... HAZIMA! ONA BYŁA W TEJ STAJNI! - Ogłowia, czapraki i derki fruwały w powietrzu a dziewczyny co sił pędziły przez łąki. Niuszka szybko wstawiła konia do boksu i pobiegła za nimi. Kiedy dotarły na pastwisko zobaczyły rozszlochaną Pilar tulącą do siebie wyraźnie zadowoloną Haz. Pytający wzrok dziewczyn wystarczył aby Pilar z trudem wykrztusiła:
-Ona...:chlip: ... Bo ona... Była :chlip: ... Ona miała :chlip: Ona się... :chlip: I teraz będzie źrebak - I wybuchnąwszy płaczem rzuciła się w ramiona zdziwionej Kejsi.
-Nie martw się - szepnęła cicho - Poradzimy sobie - Kejsi spojrzała na resztę wzrokiem , jakby chciała zapytać : 'poradzimy, prawda?'.
-Poradzimy! - Powiedziała Napka.
-PORADZIMY - reszta dziewczyn chórem poszła w jej ślady.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
gdusia
.::Znawca Koni::.



Dołączył: 02 Lis 2005
Posty: 1356
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Włocławek

PostWysłany: Nie 18:48, 27 Lis 2005 Powrót do góry

-Ku*** zabiję tego gnoja!!! Jak on mógł nie poznać że to nie nasz koń!!! On to jest przymuł....-Gdusia klęła ostro idąc z Niuszką do włascicielki stajni aby jej o wszystkim opowiedzieć.
-Piotrek!!! Ty debilu!!! Wypuściłeś z ogierami jedną klacz!!!-Gdusia naskoczyła na brata.
-Magda uspokój się... już nic nie zrobimy...zostaw go!!!-Niuszka odrywała Gdusię od Piotrka.
-Ale ja.....ja.....ja nie wiedziałem......zostaw mnie!!!-Piotrek wyrywał się i szarpał.
-Dosyć!!!-do stajni wkroczyła mama Gdusi.
-Mamo wiesz co on zrobił!!! Wypuścił klacz razem z ogirami na poadok!!! I ona chyba została zapłodniona!!!
- CO?! Piotrek czy to prawda?
- Tak, ale to się stało przypadkiem...ja nie wiedziałem...przpraszam.-Piotrek zrobił mine zbitego szczeniaka.
- Nie odwrócimy tego co się stało... Magda jestes pewna że to był ogier?-tu zwróciła się do gdusi.
- Ehhh... no nie. Tylko Pilar to widziała...tzn. Magda.
- No to jeszcze mamy szansę.- I udała się razem z dziewczynami na padok.
-O idzie mam Gdusi.-powiedziała spokojnie Napka. Pilar i inne dziewczyny zwróciły twarz w strone z której szły dziewczyny z mamą Gdusi. Za nimi cvzaił sie Piotrek, chciał podsłuchać rozmowę. Pilar wyglądała jakby dopiero co podbito jej oboje oczu. Powieki miała spuchnięte od płaczu, oddech nierówny i cała się trzęsła.
-Magda....uspokój się i powiedz mi który to był koń. Widziałas go?-p. Ania zwróciłą się do Pilar.
-T-tak :chlip: widziałam :chlip: to był taki bułąny duży koń...-i znów wybuchneła płaczem.
-Bułany duży koń......a czy miał na zadzie znamię?-spytała podejrzliwie mama gdusi.
-T-tak c-chyba tak :chlip:- W tym moemencie p. Ania wybuchła smiechem. Za nią zaczęła sie śmiać Gdusia i Niuszka.
-Co was tak śmieszy?-spytała Huca ze zdziwieniem.
-To był Orfeusz! To nie ogier to wałach, ale strasznie napalony. Prawie tak jak ogier Smile
-N-naprawdę??-spytała z niedowierzaniem Pilar.
-Tak naprawdę.-Pilar popłakała się ze szczęścia. Napka skakała, a Domina dusiła się ze śmiechu. Piotrek wylazł wkońcu z krzaków i podszedł do pilar.
-Sory, ja nie wiedziałem. -powiedział z wyraźną nutą skruchy w głosie.
-Oki ważne że wszystko jest dobrze. Ale nie rób tak więcej!-powiedziała Pilar i usmiechnęła się. W tym momencie zagrzmiał potężny głos taty Gdusi.
-Obiad!!!
-O to już. No dziewczyny podnosimy tyłki i idziemy jeść, a z tobą Piotrek pogadam sobie po obiedzie.-powiedziała radośnie mama Gdusi i wszystkie ruszyły w strone stajni. Obiad jak zwykle był pyszny. Cały czas posiłku upłyną w bardzo miłej atmosferze. Wszyscy gawędzili, nawet Huca odwazyła się na rozmowę z Piotrkiem. Po obiedzie Pilar, Mrs. Xs, Domina i Kejsi dostały konie do lążowania, a Zuzka, Kucunio, Napka i Gdusia zarały się za oprzątanie.
-Skończone!-zawołała Pilatr wprowadzając konia do stajni.
-My też już kończymy jeszcze dwa boksy -stwierdziła napa i szybko uwinęła się z ostatnimi boksami.
-I co Pilar czujesz się lepiej?-spytała dziarsko p. Ania
-Tak, o wiele lepiej
-No to dobrze. Dziewczyny co myslicie o wieczornym terenie ze mną? Zaprowadze was nad strumyk, będzie fajnie. No co,zgadzacie się?-spytała tajemniczo mama Gdusi
-Jasne!!!-odpowiedziały chórem....
________________________________________________________
Krótki ale chce wam dac szansę. Pilar jakby co to mogłam pomylić się przy wymienianiu imion Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Zuzka
.::Początkujący Koniarz::.



Dołączył: 23 Paź 2005
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Lbn

PostWysłany: Sob 15:25, 03 Gru 2005 Powrót do góry

Dziewczyny skończyły pracę w stajni. Wyszły na dwór żeby chwilę odpocząć.
-Gdusia.. Co jest ciekawego nad tym strumykiem?- zapytała Hucułka. Niucha i Gdusia spojrzały na siebie z uśmiechem.
-Aaaaa.. nic takiego...- odpowiedziała Gdusia.
-Po prostu zwykła woda...- uzupełniła Niuszka z chichotem.
-Czy wy przypadkiem czegoś przed nami nie ukrywacie?- zapytała Zuzka.
-Nieeeeee, nigdy w życiu! -odparły wspólnie.
-To dlaczego... - starała się zapytać Palo.
-Zobaczycie- przerwała jej Niuszka.
Chwilę siedziały w milczeniu.
-O której mamy wyjechać? - zapytała Pilar.
-Może za dwie godziny... W każdym razie mamy trochę czasu.
-To co porobimy?
-Nie wiem.. A właśnie! Miałam pójść do sklepu. Idziecie ze mną? - zapytała gdusia.
-Jasne!
Wstąpiły na chwilę do domu po pieniądze i listę zakupów. Wyszły na polną drogę.
-Gdzie my dojdziemy tym... tą... yy.. drogą? - zapytała Napka.
-Do sklepu, leży 1,5 km od domu... Trochę daleko, ale zawsze jak tam idę to robię zapasy na kilka dni.
-Na pierwszy rzut oka.. ta droga prowadzi do nikąd. Ale skoro tak mówisz.. - powiedziała Kejsi.
Po 20 minutach dziewczyny doszły do małego sklepiku. Gdusia rzeczywiście robiła zapasy. Wyglądało to mniej więcej tak że szła między regałami i z każdego brała nawet po kilkanaście rzeczy.
-Dziękuję to wszystko.
-20,88 zł- powiedziała kasjerka. - Do widzenia, pozdrów mamę.
Dziewczyny zapłaciły i wyszły.
-Chyba często twoja mama bywa w tym sklepie- zauważyła Zuzka.
-W sumie... to ta pani i moja mam przyjaźnią się, znają się chyba ze szkoły. Zawikłana historia.
Zadzwonił telefon Gdusi.
-Mama dzwoni, pewnie znowu zapomniała dopisać czegoś do listy... Halo? Tak... Właśnie wyszłyśmy ze sklepu.. Dobrze... Tylko nie wpuszczajcie go do stajni żeby nie zauważył koni dziewczyn.. Dobrze... Tak... Cześć... - Nagle dziewczyna zatrzymała się a jej twarz zpoważniała.
-Coś się stało? - zapytała Pilar.
-Radek niespodziewanie przyjechał do stajni... Nie możemy teraz wracać.
-A co z naszymi końmi.. Jak je zauważy?? - przestraszyła się Mr. Xs
-Tata nie wpuści go do stajni... W każdym razie będzie próbował. Ale jeśli ten Radek wejdzie to mam nadzieję , że nie będzie ich szukał.
-Gdzie idziemy w takim razie? - zapytała Napka.
-Gdusia... Może do tej naszej starej kryjówki..? - zaproponowała Niuszka.
-Dobry pomysł. Idźcie za mną.
Dziewczyny szły za Gdusią, weszły w las. Po około 10 minutach marszu stanęły pod ogromnym dębem. Niuszka obeszła drzewo do okoła.
-Nie ma... nie ma liny!
-Poczekaj.. Może uda mi się wdrapać.
Wszystkie spojrzały w górę, nad gąszczem liści dostrzegły jakieś deski.
-To przeciez domek na drzewie! W życiu bym go nie znalazła! - Powiedziała Hucułka.
-Rzeczywiście.. nieźle ukryty. Same go robiłyście? - zapytała Palo
-Z.. drobną pomocą piotrka..
Gdusia zaczęła się wspinać po drzewie. Szło jej to powoli, ale w każdym razie skutecznie.Gdy była już wysoko gałąź pod jej nogą złamała się... Trzymała się wyłącznie rękami, bo druga noga także straciła podporę.
-Trzymaj się! Spróbuj się jakoś podciągnąć! - krzyczały dziewczyny. Po kilku chwilach Gdusia złapała inną gałąź, pod którą było oparcie dla nóg.Udało się jej przemieścić pod drewnianą podłogę. Złapała jakiś uchwyt i szarpnęła. W tym momencie puściła jedyną gałąź której się trzymała. Wisiała na klapie od podłogi...
-Boże.... - szemrały wszystkie. Gdusia rozhuśtała się, złapała drugą ręką i zniknęła dziewczynom z oczu.
-Leeeci! - po drzewie zsunęła się sznurkowa drabina.
-Wchodzimy.. - Powiedziała Palo. Pierwsza weszła Niuszka, potem Pilar, Zuzka, Kejsi.
-Nie zmieścimy się wszystkie.. - powiedziała Napa.
-Wchodźcie, bez obaw jest dużo miejsca – krzyknęła Niuszka. Weszły wszystkie.
-Hehe... ile tu miejsca... - zdziwiła się Hucułka.
-Duuużo.. - powiedziały chórem. Na podłodze leżał dywan. Były krzesła, mały stolik, szafki i łóżko.
-To mamy schronienie... ale...- Pilar nagle zaczęła się cała trząść... - Boże z tego wszystkiego zapomniałam o naszych koniach...
-Nie martw się... będzie dobrze. - pocieszała ją mr.xs
-Radek najczęściej jak przyjeżdża, to wypakowuje całą słomę, bierze kasę a rodzice zapraszają go na herbatę.. ale dzisiaj... rodzice powiedzą że to koniec, że znaleźli jakiegoś tańszego dostawcę.
-A to wszystko przez nas...
-Nie. Radek od dawna przywozi nam słomę zmieszaną z gnojem.. Rząda za dużo pięniędzy.. Rodzice jeszcze przed waszym przyjazdem postanowili rozwiązać umowę...
-Chciałabym być już w stajni... - powiedziała Zuzka.

______________
wiem że okropny odcinek Very Happy ale to mój debiut... ;]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
gdusia
.::Znawca Koni::.



Dołączył: 02 Lis 2005
Posty: 1356
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Włocławek

PostWysłany: Śro 19:59, 14 Gru 2005 Powrót do góry

-Jak długo będziemy tu siedzieć?-zapytała ze znudzeniem Palo.
-Tak długo jak bedzie trzeba.-odpowiedziała chłodno Gdusia.
Mrs.Xs razem z Pilar i Napą grały w Scrable które znalazły pod łóżkiem.
-Eeee....podajcie jakieś słowo z "s".
-Pilar nie ma podpowiadania.
-Szkoda....ale przecież można korzystać z pomocy innych chyba no nie?
-Oj przestańcie gadac prubuje się skoncentrować....te widze jakiś samochód.-powiedziała Gdusia która aktualnie wyglądała przez okienko.
-O właśnie samochód dobre Gdusia dob...-cieszyła sie Pilar.
-Bądź cicho.-Krzykneła Huca.
-Jakiś niebieski, chyba opel. Ej Napa podejdź no tu.
-To samochód Radka! Czemu on tak późno wraca?
- Może zauwazył konie...-martwiła się Domina
-To by wyjechał wcześniej....
-Dobra dziewczyny spadamy do stajni...

-Mamo gdzie jesteś!!!-Gdusia nawoływała mamę.
-P. Aniu!!!-Krzyczały dziewczyny chórem.
-Tu jestem!-dobiegł ich głos jakby z siodlarni.Weszły i zobaczyły straszny widok. Tata gdusi siedział na krześle cały poobijany z zakrwawioną koszulką, a p. Ania trzymała w ręku buteleczkę i jakiś wacik nasączony fioletowym płynem. Dziewczyny az cofneły się z przerażenia a Pilar wybiegła z siodlarni zajrzeć do koni.
-Magda stój koniom nic się nie stało!-krzyczała pani Ania.Pilar wróciła cała blada, wyglądała jakby miała zemdleć.
-Co się stało?!- spytała Niuszka.
- No cóz. Jak wiecie Radek przyjechał w odwiedziny. Przywiózł troche siana ale odmówiliśmy przyjęcia go. Zdenerwował się ale udawał spokojnego. Pogadaliśmy troche i potem chciał zajrzeć do koni. Janusz ,tzn. tata Gdusi,tłumaczył mu że nie może bo jeden koń rozwalił wejście do boksu i jest burdel. Ale on nie zrezygnował więc zaczeli się kłócic. No i niestety Radek zabrał się do rękoczynów, a skutki tego macie przed soba.-tata gdusi uśmiechnał się. Dziewczyny zauwazyły że nie ma jednego zęba.
-Widzieliśmy jak jechał...-odezwała się wkońcu Pilar.
-Spokojnie wkońcu wyjaśnimy całą sprawe i wasze konie będa bezpieczne...
- No nie wiem-stwierdziła beznamiętnie Napa-nie możemy to mieszkac wiecznie....wkońcu rodzice zacznał sie martwić.
-Właśnie rodzice!-krzyknęła Zuza tak nagle,że az wszystkie podskoczyły- A jak Radek zadzwoni do rodziców i powie im że uciekłyśmy bo sobie coś ubzdurałyśmy?
- Nie zadzwoni-powiedziała spokojnie gdusia-po pierwsze rodzice zaczęli by wydzwaniac na policje że zaginełyście. A wtedy by sie wydało że Radek bez zgody właścicieli sprzedaje konie na rzeź a to jest kradzież.-Dziewczyny po tej wypowiedzi jakby uspokoiły się troche.-Narazie jednak musicie być ostrozne. Zadnych dalekich samotnych terenów. Wiecie o co mi chodzi.
-Tak wiemy-odpowiedział Gazellasta ze smutkiem.
-Czyli teren odwołany?-spytała beznadziejnie Niuchacz.
-Nie dlaczego? Oczywiście że jedziemy. Odstresujemy się troche. Zjemy tylko cos i ruszamy.

-Ale się objadłam-stękała Pilar wchodząc po schodach.
-No ja też..- wtórowała Napka.
-Ehh tak dobre było...A dziewczyny macie jakieś inne ciuchy niż stajenne?-spytała Niuszka.
-Eee no tak mamy większość rzeczy. A co?
-A stroje kąpielowe?
-No tak....
-Ja nie mam.-powiedziała Kucunio.
-Ale ja mam dwa pozycze ci Very Happy-odpowiedziała szybko Domina.
-No to okay. Ubierzcie sie w nie, na nie jakies bryczesy i wiadomo koszulki. Spotykamy się za pół godziny na dole.-powiedziała Gdusia i zniknęła w pokoju.
-O co im chodziło?-spytała Pilar
-Nie wiem ale ich trzeba słuchac one jedyne wiedzą o co chodzi z tym terenem.-odpowiedziała Napa.
- Z moich doświadczeń to konie woduje się tak aby się nie zamoczyć...-powiedziała Domina
-No wiem. E tam nie wiem co one kombinują. Do zobaczenia za pół godziny.-I wszystkie rozeszły się do swoich pokoi.

Na dole było gwarno. Wszystkie dziewczyny zwarte i gotowe czekały tylko na mame gdusi. Rozmowy toczyły się na przeróżne tematy:od tego po co stroje kąpielowe po Radka. P. Ania wkońcu wyszła razem z Piotrkiem z boksu Fabria.
-No Fabrio juz osiodłany. Ruszamy.-oświadczyła i wyprowadziła konia z boksu. Wszystkie dziewczyny po koleji wychodziły ze stajni.
-No dobra- odezwała się mama gdusi gdy juz wszystkie dziewczyny wsiadły na swoje konie.-To ustalamy szyk. Ja z tyłu będe pilnowac was wszystkich. Gdusia-ty z przodu będziesz prowadzić. Niuszka w środku. No to jedziemy.-usmiechnęła się i ruszyli. Najpierw jechali stępem jakies 10 minut. Gdy zabrzmiała komenda gdusi kłusem wszystkie dziewczyny zacisneły łydki i ruszyły kłusem. Jechali tak jakies 20 minut gdy ich oczom ukazał się czyściutka rzeczka, dosyć głeboka, o szerokości jakies 20 metrów.
-To ma być ten strumyk?! To jest rzeka.-stwierdziła Pilar.
-Tu jest szeroko bo wylała troche z brzegów. Dalej będzie mniejsza.
Jechały tak brzegiem aż wkońcu zobaczyły co było tą niespodzianką. Wspaniałe jeziorko, jakby zalew na rzece, a nad nim malutki wodospad, który spadając delikatnie burzył wode powodując powstawanie piany.
-No i jak podoba się?-spytała dziarsko Niuszka.
-Tu jest wspaniale!-odpowiedziała Huca
-Super!-krzyczała Kucunio
-Ciesze się że wam się podoba. To wodujemy konie a potem sami sie pomoczymy.-powiedział Gdusia i wszystkie dziewczyny pokłusowały w stronę jeziorka. Wodował konie jakieś 20 minut gdy p. Ania zawołała:
-No koniom już wystarczy. Przywiążcie je tam do tego drzewa. Leża tam kantary i uwiązy. Weźcie sobie jakie chcecie przywiążcie konie i wskakujcie do wody.-
Konie były juz uwiązne a dziewczyny pływały sobie w jeziorku.
-Hej dziewczyny!-dobiegł ich głos jakby z drzewa. To gdusia siedziała na gałęi trzmając jakby sznur.
-Co ty tam robisz?-spytała Pilar i Naspa jednocześnie.
-Zobaczycie...-i skoczyła trzymając się liny. Bujała się tak nad jeziorkiem jakies pół minuty wkońcu skoczyła do wody ochlapując wszystkie amazonki.
-Jak fajnie! Jak się tam wchodzi?-spytała Huca i pobiegła z stronę drzewa.
-Z tyłu jest drabinka sznurkowa- odpowiedziała Gdusia wciąż ocierając twarz. Juz po dwóch minutach Hucułka była na drzewie.
-Jejku jak tu wysoko!
-Nie bój się jest fajnie!-mimo iz nogi się jej trzęsły skoczyła. Dyndała tam minute, widocznie bała się puścic. Wkońcu jednak puściła się i wylądowała prawie na grzbiecie Pilar.
-Uwaząj Huca!
-Upss Sorki ! - wszystkie dziewczyny poszły za śladem Hucy. Domina nawet próbowała zrobić w locie salto ale wyszedł jej jakiś dziki piruet. Koniarze tak sie spodobało, że wciąz wchodziła na drzewo i skakała. Próbowała nawet wykminić czy da sie przeskoczyć na drugi brzeg ale zrezygnowała gdy doszła do wniosku ze to nie bedzie miłe. Bawiły sie świetnie. Całe mokre wyległy na plażę i suszyły się w prominiach popołudniowego słońca.
-Ale jestem głodna...-narzekał Kucunio.
-Kanapkę?-powiedziała Niuszka z kanapką w zębach.
-Jak miło! Ja poproszę!-krzyczała Mrs. Xs
-Wiedziałam ze tak będzie...-powiedziała p. Ania spod swojego słomkowego kapelusza pod którym schowała twarz przed słońcem. Dziewczyny roześmiały się głośno i zabrały się za wsuwanie kanapek. Gy wszystkie kanapki zostały pozarte wyłozyły się na ręcznikach i suszyły swoje mokre cielska....
-No chyba pora wracac ściemnia się już...-stwierdziła Zuzka.
-Taaaa....-powiedziała Pilar i przewróciła się na brzuch.
_________________________________________________________________
Mam nadzieję że fajny Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Napka
Administrator



Dołączył: 23 Paź 2005
Posty: 1565
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Pią 21:38, 16 Gru 2005 Powrót do góry

Nad lasem wstawał nowy dzień. Promyki słońca nieśmiało wyglądały zza zasłon i padały na twarze śpiących dziewczyn. Napa otworzyła powoli oczy i przeciągnęła się leniwie. Zegarek nad łóżkiem wskazywał siódmą rano. Z żalem wygrzebała się z ciepłej pościeli, wzięła rzeczy i poszła do łazienki. Pierwszy raz nie jest zajęta! To chyba będzie dobry dzień.

-Musimy poważnie porozmawiać- stwierdziła Zuzka marszcząc brwi. Dziewczyny już od pół godziny karmiły konie i jakoś im to ślamazarnie szło.
-Taa, naprawdę? No, myślałam już że żadna na to nie wpadnie- Napka drwiąco uśmiechnęła się i nabrała pełną miarkę owsa z taczki. - Słuchajcie...przecież my nie możemy ciągle wisieć Gdusi na kieszeni...
-Co proponujesz?- Niuszka usiadła przy żłobie i zaczęła się bawić kosmykiem włosów.
-Do domu...?
W stajni rozległ się jęk rozpaczy.
-Dobra, to powiedzcie mi co mamy robić.
Żadna nie wiedziała. I zapadła taka krępująca cisza... Nagle drzwi do stajni otworzyły się z hukiem i wkroczyła Gdusia, odświętnie ubrana i z promiennym uśmiechem na twarzy.
-Te, laska, coś się tak odstrzeliła?- Pilar podejrzliwie przyjrzała się dziewczynie.
-Przecież jedziemy do Strzemienic! Mrs miała wam powiedzieć...- Gdusia puściła perskie oko.
-A...eee...no...eee zapomniałam- Mrs zrobiłą przepraszającą minkę.
-Stadnina Koni Strzemienice to jedna z najbardziej prestiżowych stadnin w Polsce. Mają świetne konie, no i świetnych jeźdźców... - powiedziała Gduśka robiąc rozmarzoną minę.
Tego nie było trzeba powtarzać. Niczym antylopy(lub gazele xD)pobiegły na górę by się odpowiednio ubrać i przygotować. Pół godziny później jechały już starym mercedesem pana Janusza, rozmawiając i przekomarzając się. Niedługo potem ich oczom ukazała się stajnia jak ze snów... Stajnia jak pałac, obok domu-zamku, trawniczek przystrzyżony pod linijkę, wszędzie pięknie utrzymane kwiaty, hektary pastwisk i padoków, ogromna ujeżdżalnia, trzy parkury, czworobok, wielka hala... Wszystko nowoczesne i najwyższej klasy. Wszystkie dziewczyny szeroko otwarły usta z podziwu, tylko Napa mruknęła sceptycznie:
-Standart.
Kiedy wysiadły, z drzwi domu-zamku wyszedł elegancki pan i przywitał się wylewnie z tatą Gdusi. Za nim wyszedł chłopak, swoją drogą bardzo przystojny.
-Dawid, oprowadź dziewczynki dobrze?
Napa parsknęła, ale szybko ukryła się za Gazellą i tłumiła dziki rechot. Pilar wyglądała jakby zobaczyła ducha. Otworzyła szeroko oczy, stanęła sztywna jak trup i pobladła. Domina szybko podparła ją, bo wydawało się jakby miała za chwilę upaść. Chłopak przez chwilę patrzył na omdlałą dziewczynę uśmiechając się lekko, po czym powiedział:
-Chodźcie- i poszli.
Oprowadził je po całym ośrodku, mówiąc długo i rozwlekle, a Niuszka zauważyła nawet że ukradkiem, kiedy zdaje mu się że nikt go nie widzi zerka na Pilar, która nadal była jak w transie. Kiedy skończyli wrócili pod pałac. Pan Janusz miał jeszcze do załatwienia kilka spraw, więc polecił dziewczynom iść do salonu. Dawid zaprowadził je do pokoju, ale kiedy Pilar przechodziła obok niego znacząco dotknął jej ręki. Oszołomiona dziewczyna cofnęła się. Pozostałe dziewczyny udawały że nic nie zauważyły, ale kiedy tylko zamknęły się drzwi za ostatnią przylgnęly do dziurki od klucza. Słyszały, jak Dawid pytał Pilar, jak się nazywa, ile ma lat, czy jeździ i od ilu, co lubi i takie tam, zupełnie nieważne i nieciekawe rzeczy. Kiedy już podsłuchiwaczki straciły wszelką nadzieję na rozwój akcji, nagle chłopak ściszył głos do ledwie słyszalnego szeptu i zaraz potem usłyszały mlaszczące i bardzo konkretne odgłosy. Przez chwilę słuchały, ale ta chwila przedłużaała się i przedłużaaała... W końcu po blisko czterdziestu pięciu minutach Napa postanowiła wkroczyć do akcji, przecież chłopak mógłby się okazać gwałcicielem lub kimś tego pokroju. Wzięła trzy głębokie wdechy i kopem otworzyła drzwi....

Pilar i Dawid siedzieli na przeciwległych końcach stołu i ze spokojem popijali herbatkę - nie było żadnych śladów popełnionego grzechu.
-Eee...- Napa stęknęła i spróbowała rakiem wycofać się z pokoju. Potknęła się jednak o coś i wyłożyła jak długa, a tym czymś okazał się pies, a właściwie suka wylizująca swoje młode. I znowu to charakterystyczne mlaskanie... Małe pieski próbowały się wydostać spod ciepłego, troskliwego języka mamy. Napka, ciągle czerwona jak burak wyczołgała się z pokoju z przepraszającą miną winowajcy, pod rozbawionymi spojrzeniami ,,grzeszników"


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
gdusia
.::Znawca Koni::.



Dołączył: 02 Lis 2005
Posty: 1356
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Włocławek

PostWysłany: Sob 18:51, 17 Gru 2005 Powrót do góry

Słońce chyliło się ku zachodowi. Dziewczęta ze smutkiem żegnały się z Dawidem, panią Sabiną(żona właściciela) i panem Filipem(właściciel).
-Żegnaj Januszu! Może teraz my was odwiedzimy?-stwierdził pan Filip ściskając koledze dłoń.
-Bardzo chętnie. Mam nadzieję że stanie sie to w niedługim czasie- odpowiedział p. Janusz. Wsiedli do samochodu i odjechali ze stajni raju.

-Dziewczęta umyć sie i spać. Dob.....(ziewnięcie)...ranoc- powiedział p. Janusz gdy już dojechali do stajni.Potem wraz z p. Ania oddalił się w strone schodów.
-No to pa dziewczyny.-oznajmiła Gdusia i równiez zniknęła w swoim pokoju.
-My nie możemy spac. Musimy pogadać.-Napa zaciągneła dziewczyny do swojej sypialni. Zapaliła lampkę i usiadła na krześle.
-No i co robimy? Nie mozemy tu siedziec wiecznie. To wszystko są koszty dla Gdusi, zresztą wkońcu Radek poinformuje rodziców że zniknęłysmy. Albo co gorsza policję.
-Nie wiem. Może poprostu wróćmy do stajni i powiedzmy rodzicom o tym co się wydarzyło. Chyba nas zrozumieją.-odpowiedziała beznamiętnie Koniara
-Nie bądź głupia. Myslisz że rodzice uwierzą w nasze niby bajeczki. Radek ma ogromna siłe perswazji. Zdoła im wmówic wszystko.
-To tez racja. Nie...(ziewnięcie)..wiem. Przęspijmy się z tym, jutro pomyślimy. A gdzie Huca? -Pilar zasypiała na stojąco.
-Chyba jak wróciliśmy to Piotrek chciał z nia pogadać.-powiedziała zmysłowo Domina i cmokneła powietrze. Dziewczyny roześmiały się i wszystkie porozchodziły się do swoich pokoi.
-To był męczący dzień.-stwirdziła Pilar.
-Straszny...-odpowiedziała Napa i zasnęła.

Wszystkie dziewczyny obudził zapach naleśników. Zuza jako pierwsza wybiegła z pokoju i pędem ruszyła do kuchni. Tuz za nią wyszła Domina, Pilahr, Kucunio ,Niuszka, Zuza i reszta dziewczyn. Nie było iwdac tylko Gdusi.
- Dzień dobry dziewczynki!-powiedziała dziarsko p. Ania kąłdąc na stół talerz ze stosem nalesników.
-Dzień dobry!-odpowiedziały chórem dziewczyny i zabrały się do jedzenia.
-p. Aniu gdzie jest Gdusia?-po paru zjedzonych nalesnikach Pilar przyszła ochota na pytania.
-Gdusia...a ona pojechała z Januszem na targi.
-Jak to bez nas?-oburzyła się Napka.
-Nie chciała was budzić tak wcześnie.
-Ach ona to jest.
-Wredna małpa.-stwierdziła chłodno Kucunio.
-P. Aniu mamy pewną sprawe do obgadania-wszystkie oczy zwróciły się na Pilar-ehhh Piotrek możesz wyjść?
-Czembu?-powiedział z ustami pełnymi nalesników.
-Prosze wyjdź.
-No dobra.-i wyszedł. Zapadło milczenie. Wszyscy gapili sie na Pilar. Wkońcu przemówiła.
-E...otóż my mamy pewne wyrzuty sumienia.
-Jakie wyrzuty znowu? Czy znów coś ukrywacie? -spytała zdziwiona p. Ania.
-Nie ,nie nic nie ukrywamy. Tylko nie możemy tak ciągle wisiec państwu na kieszeni.-teraz wszystkie dziewczyny już wiedziały o co chodzi. Pani Ania tez wygladała jakby zrozumiała problem.
-Tak tez o tym myślałam. Ale nie możecie wrócić do Radka...Co proponujecie?
-No ee właśnie liczyłam ze pani cos zaproponuje.
-Ehhh... Acha... No cóżmyslałam o pewnym sposobie. Żebyście zarobiły pieniądze...Ale to chyba wam sie nie spodoba...
-Niech pani mówi!-krzykneła Domina.
-No jakies 2 km z tąd jest duż aplantacja porzeczek. Zatrudniają tam nastolatki. Gdybyście pracowały tam wieczorami pare godzin uzbierało by sie na trzy czwarte utrzymania was i koni...-okrzyk zachwyktu jaki wydały z siebie dziewczyny był nie porównywalny do nieczego. Wszystkie rzuciły się na p. Anie ściskając ja i dziekując. Piotrek z ciekawości zajrzał do kuchni i osłupiał.
-Co tu się dzieje?-próbował przekrzyczeć dziewczyny.
-Zostajemy tu zostajemy!-krzyczała Huca. Podbiegła do Piotrka i pocałowała go prosto w usta.Gdy zrozumiała co zrobiła spaliła buraka i uciekła do swojego pokoju. Piotrek stał w dzrzwiach nie wiedząc co się dzieje. Dziewczyny wciąż skakały z radości. Gdy wrzawa opadła zaczeły gorączkowo rozmaiwać.

-Tato no chodź. -krzyczała Gdusia na p. Janusza, który rozmawiał z jakims mężczyzną. Wokoło nich było pełno boksów i zagród. Z tyłu na parkingu stało mnóstwo samochodów. Zewsząd dobiegało rżenie koni i okrzyki dzieci typu "Mamo kup mi tego kucyka". "Targi"pomyślała Gdusia i pociągneła p. Janusza za rękaw.
-No ide juz ide. To co najpierw?
-Najpierw nowy sprzęt. Przydały by sie dwa nowe siodła. I mozna by kupić nowe czapraki. Stare sa już zniszczone. A i toczek bo jedna z młodszych klientek zaczęła nim rzucać i niestety piesek go dorwał...-wymieniał Gdusia podczas gdy p. Janusz ogladał już siodła. Były tam wszystkie od skokowych po western, od małych do dużych, od czarnych do czerwonych.
-...i trzeba kupic witaminy i środki na odrobaczenie.-skończyła Gdusia gdy jaj tata wybrał juz dwa piękne siodła, jedno skokowe i jedno ogólno uzytkowe.
-Magda weź jedno pójdziemy do samochodu a po drodze zachaczymy o czapraki. Kupili 10 nowiusieńkich czapraków, każdy w innym kolorze. Włozyli sprzęt do samochodu. i ruszyli dalej. Kupili witaminy i paszę, nowy toczek i resztę potrzebnych rzeczy.
-No wszystko już kupione.Co teraz?-spytał podejrzliwym głosem p. Janusz.Gdusia wychyliła głowe z przyczepy i krzyknęła
-Mój koń!-Wyskoczyła i już biegła stronę stajni klaczy.

-Super no nie. Zarobimy sobie na utrzymanie! I nie musimy miec wyrzutow sumienia! Jupii!-darła sie Gazellasta.
-p. Ania to ma dobre pomysły-pochwaliła właścicielke Pilar.
-No.-zgodziły się chórem amazonki.
-Skończyłyście?-spytał jeden ze stajennych.
-Tak, juz wszystko zrobione.
-No to fajnie. Ania mówiła że macie konie sprowadzić do stajni.
-Dobra zajmiemy się tym.-I wyszły ze stajni.Gdy dotarły na padok każda chwyciła dwa konie i ruszyły w stronę stajni.
-Ciekawe kiedy Gdusia wróci...-stwierdziła Napa.
-No... i ciekawe co kupili.-Z oddali dobiegł ich warkot silnika.
-To chyba Gdusia!-przyspieszyły troche kroku. Wprowadziły konie do boksów i wybiegły na podwórze.
-Chodźcie zobaczcie co mam!-krzyczała do nich z okna samochodu...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
 
 
Regulamin